Wojna o Cyklady
Przygotowania Talassokraty
Po roku spokoju na Krecie, Tyran kydoński Krateros znów poniósł głowę wyglądając na horyzoncie Hellady, łatwego celu do kolejnej napaści. Cel taki naturalnie pojawił się i to niedaleko - Naksos - największe, być może najbogatsze miasto Hellady, ukochane przez Dionizosa. Krateros już wcześniej przygotował się odpowiednio do napadu - rozbudowano nie tylko wojska lądowe, ale także flotę - którą wzmocniono o okręty nowego typu - diery. Uzupełnionymi siłami, ruszono na północny-wschód, ku zdobyciu nowych bogactw.
"Wyprawa" Anamesa
W tym czasie, trzyokrętowa flota Naksos, obsadzona psiloi, prowadzona przez Anamesa, płynęła aby zająć wyspę Ios, leżącą na południe od Naksos. W pewnym momencie jeden z sepleniących wioślarzy krzyknął "łajby na pławej bułcie!". Początkowo myślano, że jest to zwykły okręt kupiecki z Zagrei, jakie ostatnimi czasy coraz częściej kursowały na tej trasie. Okazało się jednak, że nie jednej, ale fała flota okrętów zmierza wprost na flotę Anamesa, mając na żaglach wielki, byczy łeb! Kydończycy! Na odwrót było zbyt późno - wróg zbliżał się szybko a zawrócenie okrętów trwało nieco czasu. Postanowiono zatem dać szansę stolicy na przygotowanie miasta do obrony. Wojownicy po obu stronach przygotowywali się do bitwy, a obie floty zbliżały się do siebie.
Bitwa pod wyspą Ios
Naturalnie, flota Naksos nie miała w tym starciu żadnych szans - 3 monery obsadzone lekką piechotą versus 8 okrętów Kydońskich, w tym diery, obsadzone przede wszystkim piechotą thorakitai, ale także łucznikami i psiloi. Łucznicy kydońscy już z dala ostrzelali Naksosczyków, a po chwili doszło do łamania wioseł i abordażu. Z wyżej posadzonych dier zdecydowanie łatwiej było przerzucać się na niższe monery przeciwnika. Gdy thorakitai rozpoczęli walkę z załogą Anamesa, po chwili nie było co po nich zbierać. Szybka walka zakończyła się przejęciem okrętów wroga, wymordowaniem lub wyrzuceniem poza burty załogi. Naturanie, Krateros dojrzał swojego odpowiednika na drugim pokładzie i jednym rzutem oszczepu przebił jego ciało, tak że te wpadło do wody, sam oberwawszy jedynie delikatnie dzidą rzuconą w tym samym czasie przez Anamesa. Pierwsza bitwa morska po Mrocznych Wiekach zakończyła się zatem umocnieniem talassokracji kreteńskiej.
Bitwa o Naksos
W międzyczasie, kupcy z Zagrei płynący na wschód, mijając Ios, zawiadomili wyspiarzy o nadciągającym niebezpieczeństwie. Wiedziano, że wróg będzie desantował się w mieście lada chwila, zatem czym prędzej zwołano kogo tylko można było pod broń, przygotowując się do zbliżającej się bitwy. Wkrótce 4 oddziały pospolitego ruszenia psiloi było gotowych do podjęcia walki. Wkrótce, na morzu dojrzano okręty wroga. Mimo szczerej chęci obrony ojczyzny, zaniedbania jakie poczyniła Wielka Rada w dziedzinie obronności miasta, nie otaczając go choćby nawet wałami i nie ustanawiając stałego garnizonu okazały się do nienadrobienia. Desantujący się, rozgrzani ludzie Kraterosa, zostali obrzuceni śmiercionośnymi oszczepami. Po chwili, gdy doszło do walki bezpośredniej, 5 oddziałów thorakitai wspartych łucznikami i lżejszą piechotą zepchnęło wroga do walk miejskich. Próbowano za wszelką cenę stawić opór przeciwnikowi, jednak na nic wszelkie starania - wróg był liczniejszy, silniejszy, lepiej uzbrojony a na dodatek miał Kraterosa, który stawał się coraz lepszym wojownikiem. Wkrótce możliwości obrony miasta padły razem z nim...
Próba okupacji
Początkowo (jak na korsarzy!) wydawało się, że Kreteńczycy nie chcą splądrować i zrównać z ziemią miasta - tak jak było z dotychczasowymi ofiarami Kraterosa. Próbowano podejmować okupację, jednakże po kilku dniach okazało się, że nie jest do możliwe. Mimo zwycięstwa, Kydończycy byli mocno pokiereszowani - w końcu doszło do dwóch bitew i w każdej z nich (mimo druzgocącej przewagi) część korsarzy poginęła lub odniosła rany. Po drugie - Naksos było zwyczajnie zbyt dużym miastem, by nie tak wielka znowu liczba żołnierzy, była w stanie efektywnie trzymać w ryzach polis - tym bardziej, że z północnego-wschodu przypłynęła nienapotkana dotąd diera wroga obsadzona piechotą, która co prawda trzymała się z dala od okupowanego miasta, jednak kursowała między resztą należących do Naksos wysp, wzbudzając coraz większy niepokój i nie pozwalając na swobodne działanie. Po trzecie - ludność Naksos ceniąc sobie swobody obywatelskie i swoją wspólnotę, nad wyraz niechętnie odnosiła się do okupanta. Po kilku pierwszych, spokojnych nocach, do kwatery nie wracało każdego ranka kilku żołnierzy, zamordowanych przez organizujący się w mieście ruch oporu. Winnice, których na wyspie, poza miastem było pełno, zaczęły być siedliskiem rebeliantów.
Rabunek i ewakuacja
Wobec tego, Krateros zdecydował się na standardowy ruch. Zaczęto rabować miasto na niesłychaną dotąd skalę (bo i tym razem naprawdę było co rabować), ładować bogate łupy na okręty, selekcjonować najpiękniejsze dziewoje na niewolnice na kydoński targ, po czym podłożono pod miasto ogień. Zanim jednak to zrobiono, ruch oporu widząc co się dzieje, wszczęło rebelię. Pospolite ruszenie spoza miasta, które dotychczas kryło się w winnicach i na gospodarstwach na wyspie, przybyło do Naksos, opanowując miejsca w których rozlokowana była infrastruktura straży ogniowej - mieszkańcy Naksos zdawali sobie sprawę, że w takich warunkach, stanowiska straży są najważniejszym punktem w mieście. Krateros wobec tego, nie zdecydował się na powtórne podjęcie próby przejęcia pełni władzy w mieście, gdyż uniemożliwiłoby to rabunek - i tak musiał nieźle koordynować działania by tych kilkuset żołnierzy dało radę zanosić łupy na okręty. Wkrótce, z pełnymi okrętami, w porządku wycofano się z miasta, puszczając z dymem jeszcze port, wrócono do Kydonii. Okręty Kydończyków nigdy nie były tak pełne jak tym razem i nigdy jeszcze wyprawa nie wróciła na większej ich ilości.
Piętnowanie Wielkiej Rady
Jak zawsze w takich sytuacjach, podobnie jak w Zagrei, w centrum miasta zebrał się lud Naksos aby ukarać winnych. Nie dość, że Wielka Rada sprzedawała cenne surowce za pół darmo, to jeszcze wysyłała skrzynie pełne monet na odbudowę spalonej Troi. Ciekawe, czy teraz Nakos będzie mogło liczyć na podobny gest? Co prawda, pożar szybko ugaszono, jednak zdecydowanie większą szkodę niż ogień wyrządził sam przeciwnik rabując wszystko co miało jakąś wartość, w wyniku czego ludzie popowracali do swoich pustych, poniszczonych domostw bezskutecznie szukając dorobku swojego życia. Tych członków Wielkiej Rady których znaleziono, zgoniono na rynek, po czym karnieogolono kurwom łby ścięto im włosy, a na ramieniu i prawym udzie wypalono hańbiące piętna, po czym wygnano ich z miasta. Nowa Wielka Rada, będzie musiała pięć razy zastanawiać się nad swoimi działaniami. Na koniec roku, odnaleziono także rannego Anamesa, który spadłszy z monery po dostaniu oszczepem od Kraterosa, przydryfował na belce na pobliską Oinoe, na której został uratowany przez tamtejsze wiesniaczki.
Krateros omnipotent
Władza Tyrana na Krecie zaś umocniła się do takich poziomów, że raczej w tej chwili nikt nie jest w stanie powziąć wątpliwości co do skuteczności prowadzonej przez niego polityki. Lud Kydonii zapewne zgodziły się nawet na dodatkowe podatki jeśli tak zarządziłby ich wódz. Niemniej, po rajdzie na Naksos, we wszystkich polis, nawet tych odległych zaczęły podnosić się głosy dotyczące zbyt małego zwracania uwagi na sprawy obronności, a w niektórych polis takich jak Sparta, Mykeny, Zagreia czy Rodos politycy głośno mówią o potrzebie wspólnego frontu przeciwko Kraterosowi.
Po roku spokoju na Krecie, Tyran kydoński Krateros znów poniósł głowę wyglądając na horyzoncie Hellady, łatwego celu do kolejnej napaści. Cel taki naturalnie pojawił się i to niedaleko - Naksos - największe, być może najbogatsze miasto Hellady, ukochane przez Dionizosa. Krateros już wcześniej przygotował się odpowiednio do napadu - rozbudowano nie tylko wojska lądowe, ale także flotę - którą wzmocniono o okręty nowego typu - diery. Uzupełnionymi siłami, ruszono na północny-wschód, ku zdobyciu nowych bogactw.
"Wyprawa" Anamesa
W tym czasie, trzyokrętowa flota Naksos, obsadzona psiloi, prowadzona przez Anamesa, płynęła aby zająć wyspę Ios, leżącą na południe od Naksos. W pewnym momencie jeden z sepleniących wioślarzy krzyknął "łajby na pławej bułcie!". Początkowo myślano, że jest to zwykły okręt kupiecki z Zagrei, jakie ostatnimi czasy coraz częściej kursowały na tej trasie. Okazało się jednak, że nie jednej, ale fała flota okrętów zmierza wprost na flotę Anamesa, mając na żaglach wielki, byczy łeb! Kydończycy! Na odwrót było zbyt późno - wróg zbliżał się szybko a zawrócenie okrętów trwało nieco czasu. Postanowiono zatem dać szansę stolicy na przygotowanie miasta do obrony. Wojownicy po obu stronach przygotowywali się do bitwy, a obie floty zbliżały się do siebie.
Bitwa pod wyspą Ios
Naturalnie, flota Naksos nie miała w tym starciu żadnych szans - 3 monery obsadzone lekką piechotą versus 8 okrętów Kydońskich, w tym diery, obsadzone przede wszystkim piechotą thorakitai, ale także łucznikami i psiloi. Łucznicy kydońscy już z dala ostrzelali Naksosczyków, a po chwili doszło do łamania wioseł i abordażu. Z wyżej posadzonych dier zdecydowanie łatwiej było przerzucać się na niższe monery przeciwnika. Gdy thorakitai rozpoczęli walkę z załogą Anamesa, po chwili nie było co po nich zbierać. Szybka walka zakończyła się przejęciem okrętów wroga, wymordowaniem lub wyrzuceniem poza burty załogi. Naturanie, Krateros dojrzał swojego odpowiednika na drugim pokładzie i jednym rzutem oszczepu przebił jego ciało, tak że te wpadło do wody, sam oberwawszy jedynie delikatnie dzidą rzuconą w tym samym czasie przez Anamesa. Pierwsza bitwa morska po Mrocznych Wiekach zakończyła się zatem umocnieniem talassokracji kreteńskiej.
Bitwa o Naksos
W międzyczasie, kupcy z Zagrei płynący na wschód, mijając Ios, zawiadomili wyspiarzy o nadciągającym niebezpieczeństwie. Wiedziano, że wróg będzie desantował się w mieście lada chwila, zatem czym prędzej zwołano kogo tylko można było pod broń, przygotowując się do zbliżającej się bitwy. Wkrótce 4 oddziały pospolitego ruszenia psiloi było gotowych do podjęcia walki. Wkrótce, na morzu dojrzano okręty wroga. Mimo szczerej chęci obrony ojczyzny, zaniedbania jakie poczyniła Wielka Rada w dziedzinie obronności miasta, nie otaczając go choćby nawet wałami i nie ustanawiając stałego garnizonu okazały się do nienadrobienia. Desantujący się, rozgrzani ludzie Kraterosa, zostali obrzuceni śmiercionośnymi oszczepami. Po chwili, gdy doszło do walki bezpośredniej, 5 oddziałów thorakitai wspartych łucznikami i lżejszą piechotą zepchnęło wroga do walk miejskich. Próbowano za wszelką cenę stawić opór przeciwnikowi, jednak na nic wszelkie starania - wróg był liczniejszy, silniejszy, lepiej uzbrojony a na dodatek miał Kraterosa, który stawał się coraz lepszym wojownikiem. Wkrótce możliwości obrony miasta padły razem z nim...
Próba okupacji
Początkowo (jak na korsarzy!) wydawało się, że Kreteńczycy nie chcą splądrować i zrównać z ziemią miasta - tak jak było z dotychczasowymi ofiarami Kraterosa. Próbowano podejmować okupację, jednakże po kilku dniach okazało się, że nie jest do możliwe. Mimo zwycięstwa, Kydończycy byli mocno pokiereszowani - w końcu doszło do dwóch bitew i w każdej z nich (mimo druzgocącej przewagi) część korsarzy poginęła lub odniosła rany. Po drugie - Naksos było zwyczajnie zbyt dużym miastem, by nie tak wielka znowu liczba żołnierzy, była w stanie efektywnie trzymać w ryzach polis - tym bardziej, że z północnego-wschodu przypłynęła nienapotkana dotąd diera wroga obsadzona piechotą, która co prawda trzymała się z dala od okupowanego miasta, jednak kursowała między resztą należących do Naksos wysp, wzbudzając coraz większy niepokój i nie pozwalając na swobodne działanie. Po trzecie - ludność Naksos ceniąc sobie swobody obywatelskie i swoją wspólnotę, nad wyraz niechętnie odnosiła się do okupanta. Po kilku pierwszych, spokojnych nocach, do kwatery nie wracało każdego ranka kilku żołnierzy, zamordowanych przez organizujący się w mieście ruch oporu. Winnice, których na wyspie, poza miastem było pełno, zaczęły być siedliskiem rebeliantów.
Rabunek i ewakuacja
Wobec tego, Krateros zdecydował się na standardowy ruch. Zaczęto rabować miasto na niesłychaną dotąd skalę (bo i tym razem naprawdę było co rabować), ładować bogate łupy na okręty, selekcjonować najpiękniejsze dziewoje na niewolnice na kydoński targ, po czym podłożono pod miasto ogień. Zanim jednak to zrobiono, ruch oporu widząc co się dzieje, wszczęło rebelię. Pospolite ruszenie spoza miasta, które dotychczas kryło się w winnicach i na gospodarstwach na wyspie, przybyło do Naksos, opanowując miejsca w których rozlokowana była infrastruktura straży ogniowej - mieszkańcy Naksos zdawali sobie sprawę, że w takich warunkach, stanowiska straży są najważniejszym punktem w mieście. Krateros wobec tego, nie zdecydował się na powtórne podjęcie próby przejęcia pełni władzy w mieście, gdyż uniemożliwiłoby to rabunek - i tak musiał nieźle koordynować działania by tych kilkuset żołnierzy dało radę zanosić łupy na okręty. Wkrótce, z pełnymi okrętami, w porządku wycofano się z miasta, puszczając z dymem jeszcze port, wrócono do Kydonii. Okręty Kydończyków nigdy nie były tak pełne jak tym razem i nigdy jeszcze wyprawa nie wróciła na większej ich ilości.
Piętnowanie Wielkiej Rady
Jak zawsze w takich sytuacjach, podobnie jak w Zagrei, w centrum miasta zebrał się lud Naksos aby ukarać winnych. Nie dość, że Wielka Rada sprzedawała cenne surowce za pół darmo, to jeszcze wysyłała skrzynie pełne monet na odbudowę spalonej Troi. Ciekawe, czy teraz Nakos będzie mogło liczyć na podobny gest? Co prawda, pożar szybko ugaszono, jednak zdecydowanie większą szkodę niż ogień wyrządził sam przeciwnik rabując wszystko co miało jakąś wartość, w wyniku czego ludzie popowracali do swoich pustych, poniszczonych domostw bezskutecznie szukając dorobku swojego życia. Tych członków Wielkiej Rady których znaleziono, zgoniono na rynek, po czym karnie
Krateros omnipotent
Władza Tyrana na Krecie zaś umocniła się do takich poziomów, że raczej w tej chwili nikt nie jest w stanie powziąć wątpliwości co do skuteczności prowadzonej przez niego polityki. Lud Kydonii zapewne zgodziły się nawet na dodatkowe podatki jeśli tak zarządziłby ich wódz. Niemniej, po rajdzie na Naksos, we wszystkich polis, nawet tych odległych zaczęły podnosić się głosy dotyczące zbyt małego zwracania uwagi na sprawy obronności, a w niektórych polis takich jak Sparta, Mykeny, Zagreia czy Rodos politycy głośno mówią o potrzebie wspólnego frontu przeciwko Kraterosowi.
-25 PH dla Naksos
+15 PH dla Kydonii
- Lud Naksos wymusił na Wielkiej Radzie nie tylko obowiązek zgody na wszelkie umowy dyplomatyczne i działania związane z handlem, ale także każdorazową obecność ich przedstawiciela podczas jakiejkolwiek rozmowy dyplomatycznej.
- Samostanowienie Kraterosa sięga szczytu możliwości
- We wszystkich nadbrzeżnych polis nasila się wrogość wobec Kydończyków