Sztuka Wojny

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

    Historia pewnego mostu

    Piastun
    Piastun
    Mistrz gry


    Liczba postów : 3256
    Join date : 28/12/2020

    Historia pewnego mostu Empty Historia pewnego mostu

    Pisanie by Piastun Czw Maj 13, 2021 8:27 pm

    Historia pewnego mostu

    Historia pewnego mostu 078298a7614f1a4f0d390b61ecece7e3
    Mostowe Trolle istnieją tylko w ludowych wyobrażeniach. Niestety...

    [justify]Rzeki to jedne z tych naturalnych barier, obok gór czy głębokich lasów, które często wytyczają granice państw. Tak właśnie jest także na gorącej Iberii, gdzie jedną z granicznych rzek jest Duero. I na tej rzece stoi pobudowany przed wieloma laty most. Tego typu infrastruktura ma to do siebie jednak, iż wraz z biegiem czasu kruszy się i niszczeje - wymaga zatem utrzymania. Przed kilkoma laty zatem lokalni urzędnicy z obu stron rzeki - to jest Rzymu (wtedy jeszcze Atlantydy) oraz Kalifatu doszli do porozumienia i wspólnymi siłami, dzieląc się po równo kosztami, doprowadzili do odbudowy mostu. Piękny przykład sąsiedzkiej współpracy ułatwił niezwykle lokalny handel oraz wzbogacił okolicę.


    Rzecz się oczywiście tak miło nie skończyła. Po kilku miesiącach, czy to w wyniku błędów przy konstrukcji, słabego budulca bądź wyjątkowych deszczy w ostatnim okresie, na moście pojawiły się rysy, a potem pęknięcia. Nawet taki felerny most był jednak lepszy niż jego poprzednia wersja, lokalni urzędnicy po krótkich dysputach doszli więc do wniosku, iż większego problemu nie ma. W ciągu kilku ostatnich lat jednak doszło do prężnego rozwoju handlu i rzemiosła na terenie Kalifatu, a niegdyś nieuczęszczanymi trasami wyruszyła do Teb oraz innych miast Rzymu żelazna surówka, a także - w mniejszych ilościach - złota biżuteria, drogocenne tkaniny czy szkło.

    Coraz częstsze podróże przez most nad Duero doprowadziły jednak do jego dalszego przeciążania. A że w księgach napisano o niedawnej naprawie - nikt się stanem mostu za bardzo nie interesował. Tak więc most niszczał i słabł - aż musiała przydarzyć się tragedia. Jakub ibn Batat, znany magnat kupiecki z Kalifatu, był jednym z przodowników w handlu między krajami, często posyłając karawany z Nowej Kartaginy do Nowych Teb. Nieszczęśliwie jednak jedna z tych karawan, prowadzona przez jego pierworodnego syna, przekraczała wspomiany już most. Ciężkie woły, ciągnące wozy wyładowane biżuterią, fatałaszkami, przyprawami, a przede wszystkim żelazem - okazały się być zbyt wielkim wyzwaniem dla nadwyrężonych przęseł. Gdy całość transportu znalazła się na środku przeprawy podpory pękły, a cały ładunek wpadł do rzecznej toni. Towary przepadły, niewielu również zdołało przeżyć wypadek - pośród zmarłych znalazł się także Ibrahin, syn Jakuba.

    Zdruzgotany Ojciec prędko zaczął domagać się znalezienia winnego. Kalifaccy urzędnicy rozłożyli jednak ręce, zwalając winę na swoich kolegów po fachu z Cesarstwa Zachodniorzymskiego, co szybko podłapał i Jakub. Oskarżono więc leniwych giaurów, domagając się od nich stu kwart złota - pięćdziesiąt za straty materialne, pięćdziesiąt za straty moralne i śmierć syna. Gryzipiórki z Rzymu jednak nie mają możliwości zapłaty takiej kwoty, sprawa prędko zaś ruszyła w górę hierarchii, docierając aż do Cesarza. W Nowej Kartaginie zaś korzystając z koneksji Jakub wywindował sprawę aż do Dworu Kalifa, domagając się (a raczej uniżenie prosząc) o podjęcie działań w celu postawienia giaurów do pionu.

    Napięcie po jednej i drugiej stronie wzrasta...
    Piastun
    Piastun
    Mistrz gry


    Liczba postów : 3256
    Join date : 28/12/2020

    Historia pewnego mostu Empty Re: Historia pewnego mostu

    Pisanie by Piastun Sob Maj 29, 2021 7:28 am

    Sąsiedzkie porachunki

    Historia pewnego mostu Niech_10

    Od zeszłego roku, w regionie nic się nie zmieniło - chłopi dalej chodzili doić krowy i ganiać świnie do lasów by pasły się na żołędziach, rybacy cięgle zarzucali sieci wznosząc swoje modły ku Neptunowi by napełnił je pluskającymi rybami a z wieży pobliskiego minaretu gdy szarówka na niebie wskazywała na nadchodzący wschód, kapłan wzywał wiernych uktalistów na poranny salat. Nic się nie zmieniło a wszystko toczyło się swoim rytmem - tak samo jak swoim rytmem toczył się aktualne sprawy administracyjne i polityczne. Most jak stał zrujnowany, tak dalej nikt się nim nie interesował - ani jedna, ani druga strona. W sprawie nie były prowadzone (przynajmniej oficjalnie) żadne rozmowy, które miałyby prowadzić do zażegnania konfliktu.

    Zmieniło się natomiast napięcie w okolicznych możnych, gdyż lokalny pożar, nie gaszony, rozprzestrzenił się do rangi krajowej. Zarządzający tamtejszym regionem administracyjnym urzędnik z Nowej Kartaginy, na skutek nacisków Jakuba ibn Batata i okolicznych możnych, z których podatków przecież część mostu pochodziła, przeprowadził na swój rachunek śledztwo o którego rozmachu świadczy ilość przeprowadzonych ekspertyz i sporządzonych opinii. Oprócz krajowych inżynierów i drobniejszych architektów, ekspertyzę sporządził nawet, sławny architekt italijski - Bernardo Salviati, który na podstawie przedłożonego przez urzędników kalifa stanu faktycznego, jednoznacznie stwierdził, że odpowiedzialność za zawalenie się mostu, ponoszą urzędnicy zachodniorzymscy, którzy nie prowadzili właściwej konserwacji i nie dokonywali prac zabezpieczających most przed ewentualnymi uszkodzeniami. Fakt ten jest dla większości logiczny tym bardziej, iż to sam Cesarz, swojego czasu nakazał ściągać surówkę z Kalifatu do swoich kuźni.

    W międzyczasie, do konfliktu włączyli się na większą skalę niż dotychczas lokalni możni uktalijscy, którzy na zniszczonym moście zaczęli tracić. Nie chodziły tamtędy żadne karawany kupieckie, więc zatrzymujący się w należących do możnych karczmach i zajazdach handlarze, nie przynosili im żadnego zysku. Sprawa przybrała na wadze, gdy Jakub ibn Batat wydał swoją córkę za jednego z lokalnych władyków cieszących się szacunkiem nie tylko w okolicy, ale także w całym kraju. W ten sposób pozyskany sojusznik, widocznie także chcący zarobić na nieszczęściu swojego teścia, zaczął naciskać na aparat biurokratyczny sąsiada zza miedzy, który nie wykazywał za bardzo chęci rozmowy. W końcu, podczas jednej z takich sąsiedzkich wizyt, zięć Jakuba został wyprowadzony z domu zachodnieorzymskiego urzędnika siłą przez strażników - tego było za wiele!

    Ujma na honorze, natychmiastowo wzbudziła reakcje i tak zgrzanych już możnych, którzy chwycili za przykryte kurzem miecze, wsiadając na koń i zwołując pachołków, wasali i pocztowych, ruszyli wymierzyć sprawiedliwość i odpłacić pięknym za nadobne. Rachunek tego był taki, że co najmniej 12 przygranicznych wiosek rzymskich, należących po części do samego cesarza, po części do zachodniorzymskich pretorian zostało splądrowanych i spalonych a Bogu ducha winny urzędas musiał salwować się ucieczką w samych pantalonach ze swojego domu, gdyż niechybnie zostałby przebity włócznią jak dzik na polowaniu. W tej chwili zarówno pretorianie zachodniorzymscy coraz bardziej bojowo nastawieni są do swojego sąsiada, a "sukces" rycerzy uktalijskich rozochocił resztę siedzących w domach możnych. W tej chwili nikt nie czeka na rozmowy dyplomatyczne i wici wojenne, tylko każdy szlifuje swoje miecze i odkurza uzbrojenie - oficjalnie przygotowując się do konfliktu.


    Napięcie jest tak duże, że możni z obu stron, nawet bez interwencji władców, mogą wywołać wojnę.

    Krewetki and addemczuk like this post


      Obecny czas to Sob Lis 23, 2024 6:19 am