Polowanie na Dzika Kalidońskiego
Od bardzo dawna nigdzie w Helladzie nie było tak dużej ilości tak znamienitych gości jak w tym roku. Wielkie Łowy na ogłoszone przez Strategów ściągnęły najsilniejszych i najzwinniejszych wojowników z całej Grecji i Epiru, a nawet wysp leżących na szerokich morzach. Każdy chciał zobaczyć wielką bestię nękającą Kaledonię, o której wędrowcy i kupcy opowiadali takie przerażające historie. Wśród nich zjawili się: Bombur z Autarkii na wyspie Kopais, Heron Teryzjusz z sąsiedniego Tanatyru, Petruskrates z Koleskum, Orestes ze wzgórzystej Heiraksei i Claes z górzystej Orosirry. Każdy z wyżej wymienionych śmiałków miał nadzieję, że to właśnie jemu uda się przebić Dzika włócznią i zgarnąć dla siebie nagrodę i chwałę. Do późnej wiosny czekano także na Hareoona z wyspiarskiej Tankredii, który zapowiedział już dawno swoje przybycie, jednak gdy ten nie pojawiał się, uznano, że zrezygnował jak wojownicy z Mesopotamii i Eubei, po czym ruszono całym towarzystwem w Kaledońskie Lasy.
Gdy tylko bohaterowie weszli w puszczę, poczuli jednocześnie ulgę, ale i niepokój. Ulgę przynosił cień wysokich drzew dających ucieczkę przed słońcem, które od wczesnej wiosny aż po późną jesień nagrzewało miedziane napierśniki każdego żołnierza paląc niemiłosiernie. Niepokój zaś powodowany był jakimś podświadomym uczuciem, że bohaterowie nie są w tym lesie sami. Im dalej wchodzili w las, tym bardziej czuli się jak intruzi - bicie serca przyśpieszało, oddech w piersiach stawał się płytki a ręce poczynały drżeć i pocić się. Każde nadepnięcie na gałąź i każde zaszeleszczenie liści powodowało nagły obrót całej ekipy w kierunku posłyszanego dźwięku. Prowadzący drużynę gospodarz - Adros z Akris, wiedział, że bestia ma założony gdzieś tutaj matecznik, jednak nie miał dokładnej pewności gdzie w tej chwili się znajduje.
W jednej chwili wszyscy usłyszeli i zobaczyli nagłe poruszenie w znajdującej się przed nimi gęstwinie. Adros idący przodem, najbieglejszy w miotaniu oszczepem, zacisnął dłoń na drzewcu gotowy do rzutu. I chyba tylko dzięki opiece litościwej Pallas nie zrealizował swojego zamierzenia. Z gęstwin wyszedł bowiem nie Dzik, ale zarośnięty niczym tracki satyr, postawny mężczyzna z włócznią w ręku. Po krótkiej rozmowie okazało się, że człowiekiem tym jest Hareoon z Tankredii, któremu pomyliła się data polowania, w skutek czego przybył na wyznaczone miejsce aż o rok za wcześnie, zasadzając się na odyńca. Hareoon nie zmarnował jednak tego czasu - znalazł bestię i obserwował ją, rejestrując każdy jej ruch i każde zachowanie. Stwierdził, że zwierzę jest niedaleko oraz że poprowadzi ich do niego.
Wkraczając do matecznika już z daleka usłyszeli głośne charknięcia. Petruskrates z Etolii, będący pod wrażeniem posłyszanych odgłosów nie mógł oprzeć się potrzebie powiedzenia na głos "Ale kurwisko sapie! Moja stara się przy niej...". Towarzysze broni nie dowiedzieli się jaki był finał zestawienia starej Petruskratesa z dzikiem, gdyż bestia posłyszała, że ktoś się zbliża i nie czekając na nic wyskoczyła z zarośli.
Oczom bohaterów ukazał się przeogromny Dzik, wielki na trzech mężczyzn z rogami długimi jak dwa ramiona. W pierwszej chwili zwierzę wydawało się zaskoczone tyloma gośćmi, jednak po kilku sekundach ruszyło przegonić intruzów. Ten czas starczył aby Adros i Claes rzucili w nią oczepem a Orestes z Heiraksei puścił napiętą cięciwę swojego łuku. Wszystkie trzy pociski trafiły w cel. Bestia zawyła z bólu, jednak nie można powiedzieć by została unieszkodliwiona. Gruba jak dwa palce twarda skóra służyła jej za naturalny pancerz.
Rozsierdzony potwór rzucił się na bohatera, który stał najbliżej. Traf chciał, że był nim Heron Teryzjusz z leżącego nieopodal Tanatyru. Heron co prawda zastawił się włócznią, wbijając w ziemię drzewiec i kierując grot w stronę potwora, jednak rozjuszone bydle stratowało go nie bacząc na niebezpieczeństwo. Bohater tak mocno oberwał z rogu guźca, że ten wbił mu się w żebra przebijając płuco. Stratowany następnie pod kopytami, w stanie agonalnym zakończył polowanie. Grot jego ułamanej włóczni został jednak w piersi odyńca.
Osłabione zwierze, rzuciło się na Orestesa z Heiraksei, który nie mógł zrobić nic, oprócz chwycenia za włócznię i rychłego oczekiwania na stratowanie przez odyńca. I zapewne podzieliłby on los Teryzjusza, gdyby nie stojący obok Petruskrates z Koleskum, który w tym czasie strzelił z łuku, trafiając bestię w samo oko. Zraniony na poważnie Dzik zatrzymał się na chwilę zaskoczony nagłą utratą części pola widzenia i oszołomiony dotkliwym bólem. Chwilę tę wykorzystał Hareoon z Tankredii, który w mgnieniu oka doskoczył do bestii i wbił jej włócznię, dokładnie w krótką szyję bestii, przebijając jej gardziel. Dzik zawył w agonii, padając na ziemię martwy.
Pomijając fakt, że nikt nie zainteresował się biednym Heronem, bohaterowie natychmiast przystąpili do debaty nad tym kto zabił zwierzę i kto powinien oskórować dzika oraz zabrać łup ze sobą. Teoretycznie to Hareoon zadał decydujący cios, co widzieli bezapelacyjnie wszyscy uczestnicy polowania. Claes z Orsirry nieśmiało zasugerował, że gdyby nie strzała bohatera z Etolii to Orestes zapewne nie uniknąłby poturbowania. Hareoon stwierdził zaś, że to on dokładnie wiedział gdzie i kiedy wbić włócznię, bo cały ostatni rok poświęcił na obserwację zwierza. W tym momencie Etol zarzucił mu, że to oszustwo i nieuczciwe zdobycie przewagi nad towarzyszami. W tej chwili, z różnej strony padły wyzwiska o obelgi. Zapewne bohaterowie rzuciliby się do mieczy, ale na szczęście prawie umierający Teryzjusz wydał z siebie przydławione zawołanie o pomoc, wyrywając bohaterów z furii i gniewu. Komu przypadnie skóra dzika i nagroda organizatora łowów?
Gdy tylko bohaterowie weszli w puszczę, poczuli jednocześnie ulgę, ale i niepokój. Ulgę przynosił cień wysokich drzew dających ucieczkę przed słońcem, które od wczesnej wiosny aż po późną jesień nagrzewało miedziane napierśniki każdego żołnierza paląc niemiłosiernie. Niepokój zaś powodowany był jakimś podświadomym uczuciem, że bohaterowie nie są w tym lesie sami. Im dalej wchodzili w las, tym bardziej czuli się jak intruzi - bicie serca przyśpieszało, oddech w piersiach stawał się płytki a ręce poczynały drżeć i pocić się. Każde nadepnięcie na gałąź i każde zaszeleszczenie liści powodowało nagły obrót całej ekipy w kierunku posłyszanego dźwięku. Prowadzący drużynę gospodarz - Adros z Akris, wiedział, że bestia ma założony gdzieś tutaj matecznik, jednak nie miał dokładnej pewności gdzie w tej chwili się znajduje.
W jednej chwili wszyscy usłyszeli i zobaczyli nagłe poruszenie w znajdującej się przed nimi gęstwinie. Adros idący przodem, najbieglejszy w miotaniu oszczepem, zacisnął dłoń na drzewcu gotowy do rzutu. I chyba tylko dzięki opiece litościwej Pallas nie zrealizował swojego zamierzenia. Z gęstwin wyszedł bowiem nie Dzik, ale zarośnięty niczym tracki satyr, postawny mężczyzna z włócznią w ręku. Po krótkiej rozmowie okazało się, że człowiekiem tym jest Hareoon z Tankredii, któremu pomyliła się data polowania, w skutek czego przybył na wyznaczone miejsce aż o rok za wcześnie, zasadzając się na odyńca. Hareoon nie zmarnował jednak tego czasu - znalazł bestię i obserwował ją, rejestrując każdy jej ruch i każde zachowanie. Stwierdził, że zwierzę jest niedaleko oraz że poprowadzi ich do niego.
Wkraczając do matecznika już z daleka usłyszeli głośne charknięcia. Petruskrates z Etolii, będący pod wrażeniem posłyszanych odgłosów nie mógł oprzeć się potrzebie powiedzenia na głos "Ale kurwisko sapie! Moja stara się przy niej...". Towarzysze broni nie dowiedzieli się jaki był finał zestawienia starej Petruskratesa z dzikiem, gdyż bestia posłyszała, że ktoś się zbliża i nie czekając na nic wyskoczyła z zarośli.
Oczom bohaterów ukazał się przeogromny Dzik, wielki na trzech mężczyzn z rogami długimi jak dwa ramiona. W pierwszej chwili zwierzę wydawało się zaskoczone tyloma gośćmi, jednak po kilku sekundach ruszyło przegonić intruzów. Ten czas starczył aby Adros i Claes rzucili w nią oczepem a Orestes z Heiraksei puścił napiętą cięciwę swojego łuku. Wszystkie trzy pociski trafiły w cel. Bestia zawyła z bólu, jednak nie można powiedzieć by została unieszkodliwiona. Gruba jak dwa palce twarda skóra służyła jej za naturalny pancerz.
Rozsierdzony potwór rzucił się na bohatera, który stał najbliżej. Traf chciał, że był nim Heron Teryzjusz z leżącego nieopodal Tanatyru. Heron co prawda zastawił się włócznią, wbijając w ziemię drzewiec i kierując grot w stronę potwora, jednak rozjuszone bydle stratowało go nie bacząc na niebezpieczeństwo. Bohater tak mocno oberwał z rogu guźca, że ten wbił mu się w żebra przebijając płuco. Stratowany następnie pod kopytami, w stanie agonalnym zakończył polowanie. Grot jego ułamanej włóczni został jednak w piersi odyńca.
Osłabione zwierze, rzuciło się na Orestesa z Heiraksei, który nie mógł zrobić nic, oprócz chwycenia za włócznię i rychłego oczekiwania na stratowanie przez odyńca. I zapewne podzieliłby on los Teryzjusza, gdyby nie stojący obok Petruskrates z Koleskum, który w tym czasie strzelił z łuku, trafiając bestię w samo oko. Zraniony na poważnie Dzik zatrzymał się na chwilę zaskoczony nagłą utratą części pola widzenia i oszołomiony dotkliwym bólem. Chwilę tę wykorzystał Hareoon z Tankredii, który w mgnieniu oka doskoczył do bestii i wbił jej włócznię, dokładnie w krótką szyję bestii, przebijając jej gardziel. Dzik zawył w agonii, padając na ziemię martwy.
Pomijając fakt, że nikt nie zainteresował się biednym Heronem, bohaterowie natychmiast przystąpili do debaty nad tym kto zabił zwierzę i kto powinien oskórować dzika oraz zabrać łup ze sobą. Teoretycznie to Hareoon zadał decydujący cios, co widzieli bezapelacyjnie wszyscy uczestnicy polowania. Claes z Orsirry nieśmiało zasugerował, że gdyby nie strzała bohatera z Etolii to Orestes zapewne nie uniknąłby poturbowania. Hareoon stwierdził zaś, że to on dokładnie wiedział gdzie i kiedy wbić włócznię, bo cały ostatni rok poświęcił na obserwację zwierza. W tym momencie Etol zarzucił mu, że to oszustwo i nieuczciwe zdobycie przewagi nad towarzyszami. W tej chwili, z różnej strony padły wyzwiska o obelgi. Zapewne bohaterowie rzuciliby się do mieczy, ale na szczęście prawie umierający Teryzjusz wydał z siebie przydławione zawołanie o pomoc, wyrywając bohaterów z furii i gniewu. Komu przypadnie skóra dzika i nagroda organizatora łowów?
- Każdy z uczestników otrzymuje 6 PH i 4 pkt doświadczenia za udział w łowach.
- Heron Teryzjusz traci turę ze względu na otrzymane rany.
- Bohaterowie muszą w jakiś sposób zdecydować komu przypadnie artefakt "Skóra Dzika Kaledońskiego" zapewniający noszącemu +3 wytrzymałości.