WYDARZENIA
2 posters
Wydarzenia
Piastun- Mistrz gry
- Liczba postów : 3256
Join date : 28/12/2020
- Post n°2
Re: Wydarzenia
Niecodzienne znalezisko
„O kurwa, Jakos weź no ty tak nie pędź” - wydyszał starszy pasterz Andros - „wiesz, że ja już nie jestem taki młody”.
„Stary młody, jakoś siły miałeś przy mojej siostrzyczce wczoraj” - wygulgał Jakos - „musimy się śpieszyć, bo po zachodzie mogą zejść tu wilki – a nie chcesz chyba przynieść Klejtosowi mniej kóz”.
„Oj no weź, to był wypadek. Już cię trzy razy przepraszałem. Skąd mogłem wiedzieć, że ona to twoja siostra”
„Była w moim domu! Zresztą ty już ją kiedy… osz na Hades” – zdążył tylko wykrzyczeń Jakos zanim zniknął z pola widzenia Androsowi.
„JAAAAKOS! JAAAAAAAAAAAKOS gdzieś ty. O na Zeusa zniknął. JAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAKO…”.
„Tutaj! Na dole ty durniu!” – odkrzyknął młody z dziury w ziemi – „weź ty zobacz – co to jest”.
Dwóch pasterzy z Partanii przy wyprowadzaniu stada kóz natknęli się na ciekawe znalezisko. Pod lichą warstwą ziemi znaleziono pozostałości jakiejś dawnej budowli. Ruinki może nie były jakoś wielkie, ale za to bardzo źle zachowane. Ślady sadzy i zwęglone szczątki świadczyły o tym jaki los spotkał ten budynek. Musiał on spłonąć jak wiele innych w trakcie Mrocznych Wieków.
Ściągnięci ze stolicy urzędnicy orzekli – tak niewątpliwie jest to ruina, po czym zainkasowali drachmy i już chcieli wracać do domu. W ostatniej chwili, któryś odgarnął jednak warstwę popiołu pod nogami, pod którymi spostrzegł szlachetną biel marmuru. Ten drogocenny kamień musiał jako jedyny przetrwać pożar. Po oszacowaniu stwierdzono, że może ilości surowca nie są za wielkie – ale hej, nie patrzy się darowanemu Zeusowi w zęby, czy jak to w Naksos mówią.
+1 blok marmuru
Piastun- Mistrz gry
- Liczba postów : 3256
Join date : 28/12/2020
- Post n°3
Re: Wydarzenia
Gdzieś w dalekim Epirze...
...nic się nie działo. Tak można było to pokrótce podsumować. Owce dobrze się kociły, satyrowie tylko z rzadka dokuczali miejscowym, a miasta rosły w rozmiarze i bogactwie. Ot, wydawało się, że ten zakątek Hellady trwa w upojnym półśnie, niczym pijany woźnica z Koleskum wracający z targowiska... Wbrew opiniom o wojowniczości górali, Epirioci nie napadali nawet siebie wzajemnie. Ot - idylla. Ale tak to z idyllami bywa, że kiedyś w końcu muszą dobiec końca...
Grupa pasterzy pędziła spore stado owiec ku pastwiskom na halach Pindosu. Po spędzeniu zimy na nizinach, gdy tylko stopniały śniegi, jak co roku mieli poprowadzić swe trzody ku górskim łąkom. Owieczki beczały, pies starego Izokratesa poszczekiwał, a grupa parła naprzód. Nagle ziemia zatrzęsła się. Pasterze przystanęli zaskoczeni. Trzęsienie ziemi? Lawina? Zaniepokojeni rozejrzenie się wokół, świadomi niebezpieczeństwa. Po chwili znowu łupnęło. I znowu. Coraz mocniej i głośniej. Pasterski pies ni stąd ni zowąd zawył przeraźliwie, po czym zaczął uciekać. Owce zbiły się w gromadę, drżąc niczym osika.
W tym momencie zza załomu skalnego wyłoniła się postać wielka niczym ambicje króla Troi - wysoki niczym kilku rosłych mężów olbrzym o jednym oku (i wielkim brzuchu), w jednej z dłoni dzierżący maczugę której rozmiar sugerował że musiała być wykonana z całego drzewa.
- Na Zeusa, cyklop! - jeden z pasterzy wykrzyczał co oczywiste. Cyklopów od dawna nikt w Helladzie nie widział, a większość była święcie przekonana że herosi musieli dawno ich już wytępić, względnie że spotkać jedynie można ich w boskiej kuźni Hefajstosa, gdzie zajmują się uczciwą pracą, a nie zbijaniem bąków w górach. No, ale jak widać - źle wszyscy myśleli. Oto przed pasterzami stał bowiem prawdziwy cyklop - i mrużąc jedno oko przyjrzał się stadu i towarzyszącym mu ludziom. Na widok owieczek cyklop oblizał się... Na widok pasterzy również, co sprawiło, że nawet najodważniejszym spośród nich zadrżały kolana.
- Ooowieczki, ooowieczki moje... - jeden z pasterzy powiedział cicho, i spróbował popchnąć najbliższą owcę do tyłu. Zwierzęta nie zareagowały, sparaliżowane strachem. Cyklop nagle ruszył do przodu, wymachując maczugą we wszystkie strony. Jej ciosy, trafiając w ludzi i owce wyrzucały wysoko w powietrze. Kto miał szczęście - ginął od razu, resztę czekało długie dogorywanie albo lot w dół zbocza... I rozbicie się o skały.
- ŁUP! ŁUP! ŁUP! BUAHAHAHA! - rechotała bestia, najwyraźniej doskonale się bawiąc. Pasterze zaś biegli na złamanie karku, podobnie zaś czyniły owce. Mało kto jednak zdołał umknąć - a cyklop dobrze podjadł tego dnia.
Oczywiście ten atak nie miał być ostatnim wyczynem cyklopa. Bestia zalęgła się w górach Pindos tuz obok Heiraksei, atakując ziemie nieszczęsnego polis. Nikt właściwie nie wie, czemu cyklop obrał właśnie Heirakseię za cel - ani skąd się wziął. Może od dawna zamieszkiwał tamtejsze góry, a coś sprawiło że postanowił zacząć atakować ludzi? A może przybył z daleka? Tak czy siak, ważniejszym problemem od pochodzenia potwora, są jego działania - ten bowiem regularnie schodzi w doliny, atakując mniejsze wioski, pożerając zarówno żywy inwentarz jak i nieszczęśników których pochwyci, a czego nie zdoła pożreć, to dla zabawy zniszczy - aby potem powrócić do swojego górskiego leża. Trzeba mocarnego herosa, aby pozbyć się potwora. Ponoć słynny Odyseusz kiedyś poradził sobie z podobnym stworem, jednak być może inny z herosów Hellady zdoła pokonać cyklopa. Tak czy siak - dopóty czegoś się z tym nie zrobi, Polifem będzie cierniem w boku Heiraksei.
Grupa pasterzy pędziła spore stado owiec ku pastwiskom na halach Pindosu. Po spędzeniu zimy na nizinach, gdy tylko stopniały śniegi, jak co roku mieli poprowadzić swe trzody ku górskim łąkom. Owieczki beczały, pies starego Izokratesa poszczekiwał, a grupa parła naprzód. Nagle ziemia zatrzęsła się. Pasterze przystanęli zaskoczeni. Trzęsienie ziemi? Lawina? Zaniepokojeni rozejrzenie się wokół, świadomi niebezpieczeństwa. Po chwili znowu łupnęło. I znowu. Coraz mocniej i głośniej. Pasterski pies ni stąd ni zowąd zawył przeraźliwie, po czym zaczął uciekać. Owce zbiły się w gromadę, drżąc niczym osika.
W tym momencie zza załomu skalnego wyłoniła się postać wielka niczym ambicje króla Troi - wysoki niczym kilku rosłych mężów olbrzym o jednym oku (i wielkim brzuchu), w jednej z dłoni dzierżący maczugę której rozmiar sugerował że musiała być wykonana z całego drzewa.
- Na Zeusa, cyklop! - jeden z pasterzy wykrzyczał co oczywiste. Cyklopów od dawna nikt w Helladzie nie widział, a większość była święcie przekonana że herosi musieli dawno ich już wytępić, względnie że spotkać jedynie można ich w boskiej kuźni Hefajstosa, gdzie zajmują się uczciwą pracą, a nie zbijaniem bąków w górach. No, ale jak widać - źle wszyscy myśleli. Oto przed pasterzami stał bowiem prawdziwy cyklop - i mrużąc jedno oko przyjrzał się stadu i towarzyszącym mu ludziom. Na widok owieczek cyklop oblizał się... Na widok pasterzy również, co sprawiło, że nawet najodważniejszym spośród nich zadrżały kolana.
- Ooowieczki, ooowieczki moje... - jeden z pasterzy powiedział cicho, i spróbował popchnąć najbliższą owcę do tyłu. Zwierzęta nie zareagowały, sparaliżowane strachem. Cyklop nagle ruszył do przodu, wymachując maczugą we wszystkie strony. Jej ciosy, trafiając w ludzi i owce wyrzucały wysoko w powietrze. Kto miał szczęście - ginął od razu, resztę czekało długie dogorywanie albo lot w dół zbocza... I rozbicie się o skały.
- ŁUP! ŁUP! ŁUP! BUAHAHAHA! - rechotała bestia, najwyraźniej doskonale się bawiąc. Pasterze zaś biegli na złamanie karku, podobnie zaś czyniły owce. Mało kto jednak zdołał umknąć - a cyklop dobrze podjadł tego dnia.
Oczywiście ten atak nie miał być ostatnim wyczynem cyklopa. Bestia zalęgła się w górach Pindos tuz obok Heiraksei, atakując ziemie nieszczęsnego polis. Nikt właściwie nie wie, czemu cyklop obrał właśnie Heirakseię za cel - ani skąd się wziął. Może od dawna zamieszkiwał tamtejsze góry, a coś sprawiło że postanowił zacząć atakować ludzi? A może przybył z daleka? Tak czy siak, ważniejszym problemem od pochodzenia potwora, są jego działania - ten bowiem regularnie schodzi w doliny, atakując mniejsze wioski, pożerając zarówno żywy inwentarz jak i nieszczęśników których pochwyci, a czego nie zdoła pożreć, to dla zabawy zniszczy - aby potem powrócić do swojego górskiego leża. Trzeba mocarnego herosa, aby pozbyć się potwora. Ponoć słynny Odyseusz kiedyś poradził sobie z podobnym stworem, jednak być może inny z herosów Hellady zdoła pokonać cyklopa. Tak czy siak - dopóty czegoś się z tym nie zrobi, Polifem będzie cierniem w boku Heiraksei.
- Polifem będzie każdej tury niszczył jedną losową strukturę prowincjonalną oraz kradł ew. stada owiec i kóz dopóki nie zostanie pokonany,
- Polifema pokonać można dzięki swojemu bohaterowi, albo najmując do tego celu Odyseusza.
Piastun- Mistrz gry
- Liczba postów : 3256
Join date : 28/12/2020
- Post n°4
Re: Wydarzenia
Zabicie Cyklopa
Tropienie w górach nie było łatwe - kamienista ziemia nie oferowała dużo możliwości zostawiania śladów... Rzecz jasna dotyczyło to normalnych istot. W tym przypadku, ślady były bardziej niż widoczne - olbrzym pozostawiał za sobą ogromne odciski stóp, miejscami uzupełniane porzuconymi na wpół ogryzionymi kośćmi. Samotny wędrowiec spojrzał w kierunku w którym prowadziły ślady. Jak na razie wszystko było zgodne z tym co powiedzieli mu nieliczni napotkani miejscowi - ci, którzy jeszcze nie uciekli. Podejrzewał on, że zostali tylko po to, aby rabować domy porzucone przez tych, którzy już opuścili to miejsce, ale grabieżcy nie byli jego problemem. Jego cel był zdecydowanie większy - i krył się gdzieś w wysokich partiach gór. Ślady były relatywnie świeże, a cyklop miał niedawno napaść grupę kupców, którzy postanowili skrócić sobie drogę (i jak widać życia), podróżując pobliskim szlakiem. Teraz heros musiał już tylko podążyć za tropem.
Dzięki swym rozmiarom cyklop z łatwością mógł przechodzić nad wykrotami i strumieniami, które znacząco spowolniły Odyseusza. Droga zajęła mu kilka godzin i powoli zapadał już zmrok, gdy Odyseusz dotarł do swojego celu - wejścia do wielkiej jaskini. Ze środka dobiegał straszliwy smród - a co kilka chwil usłyszeć można było głośne posapywanie. Gospodarz był w domu. Odyseusz ruszył naprzód, modląc się, aby przynajmniej wychodek cyklop urządził sobie gdzieś poza jaskinią - smród sugerował braki w higienie gorsze niż u kydońskich piratów po wielotygodniowym rejsie. Odyseuszowi nie zajęło wiele czasu aby dotrzeć do serca groty - gdzie, rozwalony niczym wschodni król, zalegał cyklop. Bestia spoczywała na legowisku z mniejszych drzewek i zwierzęcych skór, otoczona kupkami ludzkich i zwierzęcych kości, oraz... pustymi amforami z winem. Odyseusz uśmiechnął się do siebie - jak to dobrze, że skłonność cyklopów do mocnych trunków pozostała niezmienna... W tym momencie, cyklop beknął donośnie, a fala smrodu sprawiła, że herosem aż wstrząsnęło. Na Olimp, cóż za obrzydliwy smród... W głębi jaskini Odys mógł dostrzec stertę nadal niewypitych amfor z winem, oraz coś co wyglądało na prowizoryczną zagrodę z której dobiegały smętne pomekiwania. Najwyraźniej kolejny posiłek cyklopa czekał tam na przebudzenie olbrzyma. Odyseusz zaczął podkradać się w stronę cyklopa, ostrożnie stawiając swe kroki... Jeszcze tylko kilka metrów... W tym momencie pod stopą Odysa chrupnęła kość. Cyklop przekręcił się i otworzył swoje kaprawe oko, patrząc prosto na Odyseusza...
- TY KTO? - wyhuczał potwór. Jego głos był przepity, a jego jedynemu oku wyraźnie brakowało skupienia. Odys wiedział, że ma tylko jedną szansę...
- Jestem Hypnos, bóg snu. - powiedział pierwszą rzecz, która przyszła mu na myśl. - A teraz śpiiiij! Bóg tak każe.
- AAaa! JAK TAK TO DOBRZE... - odpowiedział cyklop i zamknął swoje ślepie. Odyseusz zdecydował się dalej nie ryzykować i chwycił za oszczep, po czym rzucił się do przodu. Potężnym ciosem wbił on broń prosto w oko cyklopa. Bestia poderwała się na równe nogi, całkowicie rozbudzona, rozjuszona i... oślepiona. Wściekły cyklop zaczął młócić rękoma wokół siebie, jednak Odys bez najmniejszego wysiłku unikał ciosów.
- Tutaj bęcwale! Goń mnie! - zachęcał on olbrzyma, śmiejąc się przy tym donośnie, i prowadząc bestię w kierunku wyjścia z jaskini. Cyklop stopniowo nabierał tempa, a gdy wypadł z jaskini, ścigając swojego oprawcę, zaczynał biec... Prosto w kierunku pobliskiego klifu. Bestia rzuciła się naprzód, chcąc pochwycić Odysa, ten jednak z gracją uskoczył na bok... Cyklop zaś runął w przepaść, rycząc i złorzecząc. Po chwili klątwy umilkły, zastąpione donośnym "ŁUP".
- Coraz głupsze te cyklopy... - mruknął Odyseusz i ruszył dokładniej zbadać jaskinię potwora. W środku odnalazł wcale niemałą stertę amfor z winem, które bestia musiała zrabować pechowych kupcom, oraz pokaźne stado kóz stłoczone w zagrodzie - cyklop musiał to zaganiać zwierzęta z okolicznych pastwisk, aby nie musieć chodzić daleko po przekąskę. Gdy tylko Odys powrócił do Heiraksei, przekazał władzom polis wieści o swym wielkim triumfie - oraz znalezisku w jaskini cyklopa oraz zabrał nagrodę którą mu obiecano - pokaźny zapas oliwy i skrzynie pełne drachm, które niezwłocznie załadowano na statek herosa. Nie mitrężąc więcej czasu, Odys odpłynął w kierunku horyzontu - a Heirakseiczycy mogli odetchnąć z ulgą, wiedząc że bestia która gnębiła ich kraj została ubita.
Dzięki swym rozmiarom cyklop z łatwością mógł przechodzić nad wykrotami i strumieniami, które znacząco spowolniły Odyseusza. Droga zajęła mu kilka godzin i powoli zapadał już zmrok, gdy Odyseusz dotarł do swojego celu - wejścia do wielkiej jaskini. Ze środka dobiegał straszliwy smród - a co kilka chwil usłyszeć można było głośne posapywanie. Gospodarz był w domu. Odyseusz ruszył naprzód, modląc się, aby przynajmniej wychodek cyklop urządził sobie gdzieś poza jaskinią - smród sugerował braki w higienie gorsze niż u kydońskich piratów po wielotygodniowym rejsie. Odyseuszowi nie zajęło wiele czasu aby dotrzeć do serca groty - gdzie, rozwalony niczym wschodni król, zalegał cyklop. Bestia spoczywała na legowisku z mniejszych drzewek i zwierzęcych skór, otoczona kupkami ludzkich i zwierzęcych kości, oraz... pustymi amforami z winem. Odyseusz uśmiechnął się do siebie - jak to dobrze, że skłonność cyklopów do mocnych trunków pozostała niezmienna... W tym momencie, cyklop beknął donośnie, a fala smrodu sprawiła, że herosem aż wstrząsnęło. Na Olimp, cóż za obrzydliwy smród... W głębi jaskini Odys mógł dostrzec stertę nadal niewypitych amfor z winem, oraz coś co wyglądało na prowizoryczną zagrodę z której dobiegały smętne pomekiwania. Najwyraźniej kolejny posiłek cyklopa czekał tam na przebudzenie olbrzyma. Odyseusz zaczął podkradać się w stronę cyklopa, ostrożnie stawiając swe kroki... Jeszcze tylko kilka metrów... W tym momencie pod stopą Odysa chrupnęła kość. Cyklop przekręcił się i otworzył swoje kaprawe oko, patrząc prosto na Odyseusza...
- TY KTO? - wyhuczał potwór. Jego głos był przepity, a jego jedynemu oku wyraźnie brakowało skupienia. Odys wiedział, że ma tylko jedną szansę...
- Jestem Hypnos, bóg snu. - powiedział pierwszą rzecz, która przyszła mu na myśl. - A teraz śpiiiij! Bóg tak każe.
- AAaa! JAK TAK TO DOBRZE... - odpowiedział cyklop i zamknął swoje ślepie. Odyseusz zdecydował się dalej nie ryzykować i chwycił za oszczep, po czym rzucił się do przodu. Potężnym ciosem wbił on broń prosto w oko cyklopa. Bestia poderwała się na równe nogi, całkowicie rozbudzona, rozjuszona i... oślepiona. Wściekły cyklop zaczął młócić rękoma wokół siebie, jednak Odys bez najmniejszego wysiłku unikał ciosów.
- Tutaj bęcwale! Goń mnie! - zachęcał on olbrzyma, śmiejąc się przy tym donośnie, i prowadząc bestię w kierunku wyjścia z jaskini. Cyklop stopniowo nabierał tempa, a gdy wypadł z jaskini, ścigając swojego oprawcę, zaczynał biec... Prosto w kierunku pobliskiego klifu. Bestia rzuciła się naprzód, chcąc pochwycić Odysa, ten jednak z gracją uskoczył na bok... Cyklop zaś runął w przepaść, rycząc i złorzecząc. Po chwili klątwy umilkły, zastąpione donośnym "ŁUP".
- Coraz głupsze te cyklopy... - mruknął Odyseusz i ruszył dokładniej zbadać jaskinię potwora. W środku odnalazł wcale niemałą stertę amfor z winem, które bestia musiała zrabować pechowych kupcom, oraz pokaźne stado kóz stłoczone w zagrodzie - cyklop musiał to zaganiać zwierzęta z okolicznych pastwisk, aby nie musieć chodzić daleko po przekąskę. Gdy tylko Odys powrócił do Heiraksei, przekazał władzom polis wieści o swym wielkim triumfie - oraz znalezisku w jaskini cyklopa oraz zabrał nagrodę którą mu obiecano - pokaźny zapas oliwy i skrzynie pełne drachm, które niezwłocznie załadowano na statek herosa. Nie mitrężąc więcej czasu, Odys odpłynął w kierunku horyzontu - a Heirakseiczycy mogli odetchnąć z ulgą, wiedząc że bestia która gnębiła ich kraj została ubita.
- Cyklop zostaje pokonany przez Odyseusza
- Heiraksea zdobywa 10 PH
- W jaskini Polifema znaleziono 3 amfory wina oraz stado kóz