Gorzej niż trujący bluszcz
Pułkownik Jurii Owsienko stał wyprostowany przed dowódcą zdając mu raport. Z dumą oświadczał hospodarowi, że zalecenia zostały wykonane. On i jego drużyna złożona z głównie z Czeczenów znad Kaukazu byli zawodowcami w swoim fachu. Normalnie większość ludzi spluwała na widok jego i jego żołnierzy, widząc w nich zwykłych bandytów i morderców. Tym razem jednak mógł zrobić to co lubił najbardziej i jeszcze przysłużyć się ojczyźnie. Dlatego czerpał podwójną przyjemność z odcinania bizantyjskim jeńcom kończyn i jaj, delektując się każdym ich krzykiem. Kilkaset ślepych i wykastrowanych Bizantyjczyków właśnie zmierzało do własnego obozu, aby zasiać terror. I właśnie wtedy, kiedy otrzymywał osobiście pochwałę z rąk Hospodara za wspaniale wykonaną robotę, coś się odezwało wewnątrz niego. Dostał ataku paskudnego kaszlu, który trwał na tyle długo, że medycy musieli go zabrać do kwatery. Choć był człowiekiem w kwiecie wieku, w kilka dni z rosłego mężczyzny zamienił się we wrak człowieka, z trudem łapiącego oddech pomiędzy atakami kaszlu i rozpalonego do czerwoności. Gdyby jakiś bizantyjski pop usłyszał tę historię, zapewne orzekłby jednoznacznie, że jest to kara boska za zbrodnie popełnione przez niego. Jak się jednak potem okazało, Jurii Owsienko nie był jedynym, którego dotknęła choroba, przemianowana wkrótce przez kazaków z „kurwiej swędzoty” na „kurwią chorobę”.
Wydawałoby się, że świat ma już dość zaraz na następne kilkaset lat. Bogowie jednak widocznie mają wybitne poczucie humoru i postanowili najwyraźniej zakpić sobie z ludzkiej naiwności. Choroba jaka dotknęła armię cesarską i kazacką podczas oblężenia Wiednia wydawała się być nie aż taka groźna, a dodatkowo zniknęła gdy tylko oblegający zwinęli oblężenie. Tak by się mogło przynajmniej wydawać na pierwszy rzut oka. Wkrótce medycy mieli odkryć, że nie jest to taka zwykła względnie niegroźna choroba, ponieważ jej objawy powracały po kilku miesiącach. Przypadek Juriego Owsienki nie był odosobniony. Dziesiątki wojaków po obu stronach wojny na Wolnych Ziemiach przechodzi podobne katusze.
Choroba jest nazywana różnie, w zależności od regionu i aktualnego przeciwnika. Kazacy zachowali swojskie określenie "chorobą kurwią", Niemcy ochrzcili ją "chorobą kazacką", Rusini "chorobą hospodarska", Bizantyjczycy "chorobą hulajgrodzką", Egipcjanie "chorobą kalifa" zaś uktaliści z kolei "chorobą egipską". Na początku choroba objawia się swędzeniami w miejscach intymnych. Te objawy jednak najczęściej łagodziła specjalna maść stworzona przez medyków. Zwykle jednak po pół roku choroba nawraca powodując dolegliwości o wiele gorsze, takie jak bardzo wysoka gorączka, krwawienie z miejsc intymnych oraz drgawki i w skrajnych przypadkach kłopoty z oddychaniem.
Główny objaw kurwiej choroby - krawienie z miejsc intymnych
Warto nadmienić, że „kurwia choroba” jest chorobą weneryczną, zatem niezwykle szybko rozprzestrzeniającą się wśród znudzonych wojaków, zwłaszcza korzystających z prawa zwycięzców i próbujących sobie trochę poswawolić na okupowanych terenach. Rozwoju choroby służą również olbrzymie przemarsze wojsk, które roznoszą ten syf. Najbardziej z tego powodu ucierpiały Wolne Ziemie. Wojska Hospodara, zmuszone działaniami obronnymi, przemieszczają się z jednego końca kraju na drugi przynajmniej kilka razy w roku. Choć wyraźnie nie w takim stopniu jak u oponentów, ale dalej dotkliwie cierpią wojska wschodniorzymskie i żołdacy Cesarza Henryka. Coraz częściej zaczynają także chorować Rusini, chociaż na razie w mniejszym stopniu. W reszcie świata zaś zanotowano pojedyncze przypadki, nie wpływające jak na razie poważnie na kraj, chociaż stwarzające niebezpieczną wizję przyszłości.
Pomimo, że generalnie choroba oznacza się relatywnie niską śmiertelnością, to samo przebywanie w obozie pełnym chorych wpływa na nastrój wśród żołdaków. Jedyne co lekarze i cyrulicy mogą zaoferować to maść która łagodzi katusze. Niektórzy radzą sobie z tym sięgając po gorzałkę. Oba czynniki oczywiście negatywnie wpływają na sprawność wojsk w bitwie i ich morale. Generalnie również państwa z opracowanymi podstawami medycyny mniej odczuwają negatywne skutki choroby kazackiej. Choć praca medyka w obecnej sytuacji jest ciężka, to w najbliższym czasie może wzrosnąć zapotrzebowanie na nich, jeżeli władcy dalej będą chcieli prowadzić swoje wojenki.