Księstwa, Księstewka i Arcybiskupi
Święte Cesarstwo Rzymskie po ostatnich podbojach wzbogaciło się o bogate ziemie przy ujściu Rodanu, które wcześniej należały do Pana z Syrakuz. Cesarz zgodnie ze swoją polityką na podbitych terenach utworzył Księstwo Szwajcarii ze stolicą w Brnie, Księstwo Definatu ze stolicą w Grenoble oraz Księstwo Burgundii ze stolicą w Minnes. Dla graniczących z podbitymi ziemiami Marchii Berry, Arcybiskupstwa Orleanu, Szampanii i Alzacji Cesarz przekazał przygraniczne tereny.
Jednak taki ruch Cesarza choć powinien zaspokoić apetyty lokalnych władyków to spowodował kłótnie i spory o faktorie i pastwiska, które Cesarz swoim edyktem podzielił na zwykle dwie lub trzy nie równe części. Joscelin de Garithos władca Berry wysłał oficjalny list do Księcia Artura de Rene z Burgundii domagając się odzyskania podzielonych pastwisk, które według niego powinny przypaść Berry, lecz ten nie tylko nie odpowiedział na list, ale też na salonach zaczął opowiadać o bezwstydnych żądaniach Joscelina i o tym co sobie rekompensuje w ten sposób władca z Berry. Książę długo nie musiał czekać na odpowiedź bo już po tygodniu doszły go słuchy, że ludzie Joscelina powbijali słupki graniczne na pastwiskach jego chłopów i przepędzili stamtąd owce. Konflikt przez ostatni rok urósł na tyle, że co poniektórzy mówią o możliwym pojedynku pomiędzy władcami.
Podobny spór wybuchł pomiędzy Arcybiskupem Orleanu Janem de Andere, a Księciem Alzacji Michałem de Rende. Tutaj Arcybiskup uważa, że prowincja nad Rodanem w całości przyłączona do Alzacji należy się jemu i kościołowi o czym wielokrotnie powtarza z ambony. Gdy do uszu Arcybiskupa doszła jeszcze wieść, że jego oponent nie chodzi do kościoła i nie płaci za odpusty, to dolało oliwy do ognia i pojawiły się oskarżenia, że Książę Boga się nie boi i paktuje z szatanem. Choć nie wprost, to między wierszami można także usłyszeć, że Cesarz jest bezbożnikiem bo wspiera takowych, a ludzi światłych i bogobojnych traktuje gorzej.
Na domiar złego ostatnie wydarzenia czyli zbratanie się Cesarza z Kalifem Nowej Kartaginy po którym delegacja złożona z Księcia Dougal de Kruisboorg z Andegawenii, Joscelin de Garithos z Berry oraz Arcybiskupa Orleanu złożyła oficjalny protest na ręce Cesarza, nie przyniósł rezultatu. Choć dokładniej rzecz ujmując sam protest nie tyle nie przyniósł rezultatu co nie spotkał się z odpowiedzią choćby odmowną Cesarza. Możni poczuli się obrażeni i głośno oraz długo komentowali tę sprawę wśród swojej braci co poskutkowało kolejnymi oskarżeniami rzuconymi w stronę Cesarza jakby ten odwrócił się od wiary.
Niestety zapewne nieumyślnie Cesarz w ostatnim roku wbił kolejną szpilę katolickim możnym ponieważ ufundował i rozwinął pastwiska i uprawy winorośli na stokach Szwajcarii i Oksytanii wydając na to krocie, a ziemie te o dziwo nie przynależą choć w części do katolickich możnych. Łatwo sobie wyobrazić co myślą stratni możni gdy kolejny raz dostają policzek od ich Suzerena. Zgodnie z religią nadstawili już się trzy razy, ale czy zniosą czwarty policzek? Być może już te trzy wystarczyły ponieważ już teraz na terenie Cesarstwa wyemancypowały się dwa względem siebie nieprzychylnie nastawione stronnictwa. Katolickie w skład którego wchodzą Marchia Berry i Księstwo Andegawenni z Arcybiskupem Orleanu na czele, skupiające katolików i obrońców wiary.
Stronnictwo Rodyjskie w skład którego wchodzą Księstwo Burgundii, Księstwo Szwajcarii, Księstwo Alzacji oraz Księstwo Korsyki, Sardynii i Oksytanii skupia ludzi wiernych Cesarzowi, a zarazem antyklerykałów, a momentami wręcz przeciwników kościoła.
Pod koniec roku doszło nawet do kilku starć zbrojnych pomiędzy oboma stronnictwami i choć były to lokalne konflikty i potyczki kilkudziesięciu zbrojnych to jednak odbiło się to szerokim echem po całym Cesarstwie, a rodziny zabitych wołają o zemstę i zbierają krewnych do walki.
Reszta nienależących do obu stronnictw Książąt i elektorów nie wie co ma myśleć i kogo poprzeć w tej dyspucie. Na razie większość z nich jest niezdecydowana, ale starczy, że jakiś młody szlachcic z gorącą głową zostanie śmiertelnie trafiony przy takiej potyczce, a niezliczone rody w Cesarstwie rzucą się do gardeł przypominając sobie o dawnych waśniach.
Jednak taki ruch Cesarza choć powinien zaspokoić apetyty lokalnych władyków to spowodował kłótnie i spory o faktorie i pastwiska, które Cesarz swoim edyktem podzielił na zwykle dwie lub trzy nie równe części. Joscelin de Garithos władca Berry wysłał oficjalny list do Księcia Artura de Rene z Burgundii domagając się odzyskania podzielonych pastwisk, które według niego powinny przypaść Berry, lecz ten nie tylko nie odpowiedział na list, ale też na salonach zaczął opowiadać o bezwstydnych żądaniach Joscelina i o tym co sobie rekompensuje w ten sposób władca z Berry. Książę długo nie musiał czekać na odpowiedź bo już po tygodniu doszły go słuchy, że ludzie Joscelina powbijali słupki graniczne na pastwiskach jego chłopów i przepędzili stamtąd owce. Konflikt przez ostatni rok urósł na tyle, że co poniektórzy mówią o możliwym pojedynku pomiędzy władcami.
Podobny spór wybuchł pomiędzy Arcybiskupem Orleanu Janem de Andere, a Księciem Alzacji Michałem de Rende. Tutaj Arcybiskup uważa, że prowincja nad Rodanem w całości przyłączona do Alzacji należy się jemu i kościołowi o czym wielokrotnie powtarza z ambony. Gdy do uszu Arcybiskupa doszła jeszcze wieść, że jego oponent nie chodzi do kościoła i nie płaci za odpusty, to dolało oliwy do ognia i pojawiły się oskarżenia, że Książę Boga się nie boi i paktuje z szatanem. Choć nie wprost, to między wierszami można także usłyszeć, że Cesarz jest bezbożnikiem bo wspiera takowych, a ludzi światłych i bogobojnych traktuje gorzej.
Na domiar złego ostatnie wydarzenia czyli zbratanie się Cesarza z Kalifem Nowej Kartaginy po którym delegacja złożona z Księcia Dougal de Kruisboorg z Andegawenii, Joscelin de Garithos z Berry oraz Arcybiskupa Orleanu złożyła oficjalny protest na ręce Cesarza, nie przyniósł rezultatu. Choć dokładniej rzecz ujmując sam protest nie tyle nie przyniósł rezultatu co nie spotkał się z odpowiedzią choćby odmowną Cesarza. Możni poczuli się obrażeni i głośno oraz długo komentowali tę sprawę wśród swojej braci co poskutkowało kolejnymi oskarżeniami rzuconymi w stronę Cesarza jakby ten odwrócił się od wiary.
Niestety zapewne nieumyślnie Cesarz w ostatnim roku wbił kolejną szpilę katolickim możnym ponieważ ufundował i rozwinął pastwiska i uprawy winorośli na stokach Szwajcarii i Oksytanii wydając na to krocie, a ziemie te o dziwo nie przynależą choć w części do katolickich możnych. Łatwo sobie wyobrazić co myślą stratni możni gdy kolejny raz dostają policzek od ich Suzerena. Zgodnie z religią nadstawili już się trzy razy, ale czy zniosą czwarty policzek? Być może już te trzy wystarczyły ponieważ już teraz na terenie Cesarstwa wyemancypowały się dwa względem siebie nieprzychylnie nastawione stronnictwa. Katolickie w skład którego wchodzą Marchia Berry i Księstwo Andegawenni z Arcybiskupem Orleanu na czele, skupiające katolików i obrońców wiary.
Stronnictwo Rodyjskie w skład którego wchodzą Księstwo Burgundii, Księstwo Szwajcarii, Księstwo Alzacji oraz Księstwo Korsyki, Sardynii i Oksytanii skupia ludzi wiernych Cesarzowi, a zarazem antyklerykałów, a momentami wręcz przeciwników kościoła.
Pod koniec roku doszło nawet do kilku starć zbrojnych pomiędzy oboma stronnictwami i choć były to lokalne konflikty i potyczki kilkudziesięciu zbrojnych to jednak odbiło się to szerokim echem po całym Cesarstwie, a rodziny zabitych wołają o zemstę i zbierają krewnych do walki.
Reszta nienależących do obu stronnictw Książąt i elektorów nie wie co ma myśleć i kogo poprzeć w tej dyspucie. Na razie większość z nich jest niezdecydowana, ale starczy, że jakiś młody szlachcic z gorącą głową zostanie śmiertelnie trafiony przy takiej potyczce, a niezliczone rody w Cesarstwie rzucą się do gardeł przypominając sobie o dawnych waśniach.
-20 prestiżu dla Brabantu