Sztuka Wojny

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

    Nec Hercules contra plures

    Piastun
    Piastun
    Mistrz gry


    Liczba postów : 3256
    Join date : 28/12/2020

    Nec Hercules contra plures Empty Nec Hercules contra plures

    Pisanie by Piastun Nie Maj 23, 2021 9:20 pm

    Nec Hercules contra plures

    Wskazówka: wojna nie jest rozpisana "frontami" a bardziej chronologicznie


    Preludium
    Przez ostatnie kilka lat, Wolne Ziemie prowadziły agresywną politykę polegającą na ciągłej ekspansji, rozkułaczaniu i wywłaszczeniu rycerstwa i szlachty, oddając ich często w ręce najemnych Nogajów. Zajęcie Kaukazu a następnie Persji i stworzenie tam podległego państwa klienckiego, potem najazd na Armenię i Mezopotamię, spowodował, że już nie tylko bojarstwo ruskie i urzędnicy z Konstantynopola podnieśli zaniepokojone głowy w kierunku Hulajgrodu, ale i władcy tych (a nawet dalekich!) państw. Wobec uległości Chana, zbuntowali się jego bojarzy, w skutek czego musiał on zerwać sojusz z hospodarem. Następnie, zagrożone pogańskie państwa w Europy środkowej i północnej zawarły sojusz, na wypadek napaści. Hospodar, pewny swoich sił, nie zważając na to, nie zaprzestał podbojów, ale wyprawił się na Sycylię, a chwilę potem napadł na Zakon Tau. Przelało to czarę goryczy i niepokoju sąsiadów...


    Niespodziewana zdrada
    Oblegające Wiedeń wojska Kazackie zwijały oblężenie. Pakowano na wozy namioty, gaszono ogniska, czyszczono uzbrojenie i zadawano koniom siana i owsu by miały siłę na długą drogę - ranem, semaforzaste wieże pobudowane na całej szerokości chłopskiego państwa, które znacznie przyśpieszały logistykę wojska, pokazały, że z terenów Chorwacji następują wojska Cesarza Konstantyna. Niespełna 2 tysiące zaprawionego w boju wojska zwijało manatki, gdy w z zachodniej części obozu, pod południową bramą Wiednia, zaczęły dobiegać głośnie krzyki i zawierucha. Kazacy w pierwszej chwili myśleli, że rycerstwo zakonne urządziło wycieczkę z twierdzy, jednak myśl tak była zbyt nieprawdopodobna i nielogiczna by mogli w to uwierzyć. Za chwilę jednak sami przekonali się, że to nie rycerstwo Tau, ale ich niedawnych sojuszników z Antwerpii podniosło na nich swą zakutą, dzierżącą miecz dłoń.

    Tabory!
    Kilkuset ciężkozbrojnych kawalerzystów cesarza, a za nimi piechota zaciężna i najemna Hefajstena wbiła się w niespodziewających się takiego obrotu spraw kazaków. Początkowe próby oporu zamieniły się w paniczną ucieczkę i niechybnie skończyło by się na rzezi kazaków, gdyby nie pospolite ruszenie Brabanckie, które będąc już chyba czwarty rok na wyprawie uznało, że coś im się od życia należy, i zamiast ruszyć w pogoń za wrogiem, rzuciło się na tabory hospodara. Znacznie osłabiło to możliwości pogoni i wykończenia wroga a i dosyć mocno zdyscyplinowane wojsko i kadra oficerska wojsk Wolnych Ziem, w miarę szybko zapanowała nad chaosem, zwołując pikinierów i wycofując się w jako takim porządku w stronę Debreczyna, gdzie mieli dostać świeżo zwerbowane uzupełnienia. Pod Wiedniem zostało jednak wiele trupów, tabory i wozy bojowe, porzucone przez pierzchających przed śmiercią chłopów.

    Inwazja Ruska
    Kilka lat wytężonej pracy kowali i płatnerzy oraz formowania coraz to nowych drużyn, w końcu pozwoliło Królowi Rusi Dymitrowi na przeciwstawienie się sąsiadowi z południa. Tłumnie zwołane bojarstwo, które przez kilka długich lat siedziało na swoich posiadłościach i spoglądało na południe, stawiło się chętne do walki z rewolucjonistami chłopskimi. Arma Rusi pod dowództwem sławnego Nikity Pokryszkina wyruszyła spod Smoleńska, kierując się na miasto nazwane imieniem Symeona Złotorękiego (dawny Kijów). Wiosną, ogromna licząca prawie 5 tysięcy chłopa armia przekroczyła granice z Wolnymi Ziemiami, biorąc w oblężenie miasto.

    Przygotowania do obrony Symoneogradu
    Hospodar albo miał przeczucie, że wkrótce sąsiedzi obrócą się przeciw niemu, albo na wszelki wypadek, w ciągu dwóch ostatnich lat pobudował na terenie państwa grody lub otoczył miasta wałami czy choćby palisadą. Symoneograd był szczególnie ważny, ze względu na graniczną lokalizację - solidne wały zostały ostatnio wzmocnione a garnizon zdecydowanie zwiększony. Na wałach pojawiły się blidy a wokół fortyfikacji rozpoczęto prace ziemne, gdy wieże sygnałowe dały znać, że nadchodzi przepotężna armia wroga. Spalono wówczas okoliczne wioski oraz zatruto studnie, przygotowując je pod nadejście wroga.

    Oblężenie miasta
    Rusini natychmiast rozpoczęli budowę obozu, przygotowując się na oblężenie. Wytyczne sugerowały wzięcie miasta szturmem, jednak tak silnie obwarowane miasto musiało przejść duże i intensywne "przygotowania" by móc posłać nań nawet najlepszą drużynę. Zaopatrzono się zatem nie tylko blidy, drabiny, tarany, ale podciągnięto pod miasto także katapultę, której nikt od czasów Wielkiej Zarazy nie widział. Oprócz głównodowodzącego Pokryszkina, sztab Króla Dymitra zasilił także Iwan Dołgorukow - nadworny inżynier, specjalizujący się w budowie i obsłudze tego typu niszczycielskich urządzeń. Wkrótce zaczęto ostrzał...

    Nec Hercules contra plures Siege_10
    Obrońcy miasta dzielnie odpierają pierwszy szturm

    ...oraz kontrostrzał. Co prawda, biffy ustawione na wałach nie miały takiej celności, precyzji, zasięgu i siły by razić obóz nieprzyjaciela, jednak i do miasta, przed zamknięciem bram, przybył młody i ambitny inżynier zwany Damagariwem, świeży absolwent Ajentury Wojskowej mający obsługiwać małe katapulty Kazaków. Przez pierwsze kilka tygodni, obsługa broni miotającej obleganych i oblegających nawzajem ostrzeliwała się z takim czy innym skutkiem. Naturalnie, katapulta Rusi oraz relatywna łatwość ostrzeliwania umocnień dawała zdecydowaną przewagę armii Dymitra. Poczyniono wyłom w wałach i podjęto próbę szturmu. Szybko okazało się jednak, że Symeonograd jest silnie obsadzony łucznikami, a blidy ustawione na wałach skutecznie miotają głazy w nadciągających wojów, przez co po niespełna godzinnej próbie wzięcia umocnień siłą, odstąpiono od tego pomysłu. Tymczasem...

    Próba sił
    Plany hospodara i rady wojennej były takie by zatrzymać wroga nad Dunajem, jednak niespodziewana zmiana frontu przez Pana na Antwerpii spowodowały chaos i zmianę planów. Armia Rzymska, po szybkim zajęciu Chorwacji przekraczała właśnie Dunaj, ciągnąc ku Debreczynowi, więc pobite pod Wiedniem wojska, wycofały się na Madziarię, łącząc się z nowo formowanymi oddziałami, po czym ruszyły stawić czoła wrogu.

    Mieszkańcy osady Segedyn, długo będą przetapiać hełmy i okucia tarcz na garnki i patelnie oraz podcierać się pociętymi kawałkami płaszczy i peleryn. Na rozległych równinach stanęły naprzeciw siebie dwie armie - Rzymska, licząca koło 3 tysięcy zaciężnych pod dowództwem Wielkiego Domestyka Metochitesa oraz blisko 4 tysięczna armia Kazacka, dowodzona przez samego hospodara Jurka Budiennego. Do wojska Hospodarskiego, w przededniu bitwy dołączyło jeszcze 300 ochotniczych piechurów, zagrzanych do boju trwającą od wielu lat antyelitarną propagandą, wzmocnioną jeszcze ostatnio dziełem Beli Arpadowicza.

    Mimo pewnej dysproporcji sił, ciężko powiedzieć kto stając do tego starcia miał przewagę. Z jednej strony za Wolnymi Ziemiami przemawiało liczne gro instytucji i funkcjonujących w państwie Kazackim rozwiązań wspierających militaryzm, takich jak funkcjonująca od dawna Ajentura Wojskowa wypuszczająca doborową kadrę oficerską, system opieki dla weteranów, korpus medyczny oraz wachlarz innych działań mniejszej wagi, wzmacniających znacznie morale i efektywność wojska. Druga strona jednak także nie była ułomkami. Cesarz w zeszłym roku przeprowadził reformę hoplicką przezbrajając i przeszkalając część piechoty w skutek czego włócznicy zostali dozbrojeni w tarcze oraz nauczeni walki w ścisłym szeregu. Kawaleria Cesarska uzyskała także podkucia takie same, jak rohatyńcy na Wolnych Ziemiach, w skutek czego także jazda zwiększyła swoją efektywność. Sojusz ołtarza z tronem, obietnice dalszych nadań i zwiększenia pozycji cerkwi, sprawiły, że przy każdej armii utworzono korpus kapelanów, wspierających wojsko Słowem Bożym. Najsilniejszym jednak atutem Konstantyna było kilkuset ciężkozbrojnych gwardzistów wareskich, wspomaganych doborowymi skutatoi. Hospodar wiedział, że z tak ciężkimi przeciwnikami mogą jego wojska mieć problem, więc zadecydował wystawić przeciwko nim lżejszą, acz nie pozbawionych solidnych kolczug i dobrej broni piechurów średniozbrojnych, przeplatanych z tarczownikami.

    Bitwa pod Segedynem
    Nim bitwa się zaczęła, do obozu przybył poseł Kazacki, który zamiast z Cesarzem, zaczął rozprawiać z jego wojskiem. Oprócz wyzwisk skierowanych pod jego adresem typu "Jaki z niego do diabła rycerz, jeśli nie umie gołą dupą jeża zabić?", poseł opowiadał wojsku, że w przeciwieństwie do ludzi na Wolnych Ziemiach, stratioci są wyzyskiwani i pogardzani przez Cesarza, walcząc o ziemie, których nie dostaną, nie widując rodzin i domów przez wiele lat. Słaby był wynik tej przemowy, zważając na fakt, że stratioci od ponad dwóch lat siedzieli w domach a na polu bitwy nie było go ani jednego. Poseł został naturalnie powieszony.

    Nec Hercules contra plures Bitwa_12
    Ciężkozbrojna piechota Rzymska pod Segedynem


    Chwilę później wojska stanęły naprzeciw siebie. Łuczników nie brakowało po obu stronach i na kilkanaście minut, grad strzał zasłonił niebo. Mimo, że prawie 2 tysiące łuczników wzięło udział w ostrzale, nie wydaje się, by któraś strona odniosła na skutek tego jakieś poważne straty - prawie każdy żołnierz miał kolczugę lub solidną tarczę. Gdzieniegdzie w szeregach hospodara ktoś dostał strzałą w czoło albo nieosłonioną nogę, jednak daleko posunięte byłoby stwierdzenie, że wojsko zostało zdziesiątkowane. Domestyk rzucił zatem swoją piechotę oraz kawalerię do ofensywy. Równocześnie ze starciem piechoty, doszło do potyczki kawalerii. Tę ostatnią, zdecydowanie zwyciężyli konni rohatyńcy kazaccy, lepiej uzbrojeni i wyszkoleni, potrafili ostrzeliwać podczas starcia przeciwnika z siodła. Batalia piechoty trwała pewnie z parę godzin, a żadna ze stron nie mogła zdobyć przewagi. Rohatyńcy jednak, wspomagani Nogajami, po rozprawieniu się z lekką jazdą Cesarza, uderzyli na walczącą piechotę z flanki, co zmusiło Domestyka do wycofania wojska do obozu. Kawaleria Wolnych Ziem, próbowała "podgryźć" wroga, jednak jakiekolwiek zbliżenie się do wycofujących się czy obozu, skutkowało ostrzałem łuczników i stratami w koniach. Zmęczeni po jednej i drugiej stronie wojacy, z ulgą wycofali się do swoich obozów. Bitwa została nierozstrzygnięta.

    Symeonograd trzyma się nadal!
    Tymczasem na północy przyszło lato, a oblężenie trwało nadal. W połowie czerwca, wały były już bardziej naruszone - w kilku miejscach powstały wyłomy na tyle duże, by móc z powodzeniem próbować szturmu. Tarczownicy i reszta piechoty ruszyła z drabinami i taranem na miasto. Grad strzał, głazy z blid oraz ciężkie kamienie zrzucane z umocnień powitały szturmujących. Łucznicy Dymitra podeszli pod miasto za piechotą i zaczęli kontrostrzał. W pewnym momencie, dobrzy przy szturmach tarczownicy zdobyli główną - południową bramę, wyrzynając stacjonujących tam łuczników, jednak po chwili zostali wyparci przez dowodzącego obroną Semena Naliwajko, który osobiście poprowadził oddziały milicji złożone ze Złotorękich do walki. Wyznawcy Symeona, wiedząc, co stało się z ich braćmi, wyprali wroga z bramy. Blisko dwugodzinny szturm, oprócz strat po obu stronach, ponownie zakończył się fiaskiem i z obozu oblegających zatrąbiono do odwrotu. Mimo porażki, garnizon został bardzo mocno osłabiony.

    Uzda w dłoń!
    Bardzo licznej konnicy złożonej po połowie z bojarów, po połowie z ciężkiego rycerstwa zakutego w orychalk, od początku oblężenia bardzo się przykrzyło w obozie. Początkowo szczególnie bojarzy, rozpierzchli się na okolice, plądrując i dokonując gwałtu i rabunku na Bogu ducha winnych chłopach. Ci, od początku byli bardzo wrogo nastawieni do najeźdźcy. Propaganda przedstawiała Rusinów jako ciemiężycieli i wyzyskiwaczy, więc część chłopów, postanowiła sama wziąć los w swoje ręce i uzbrajając się w kosy, siekiery, łuki i dzidy, a nie rzadko i biorąc ze sobą konie, ruszyła tłumnie do lasów lub na stepy, zaczynając wojnę partyzancką i utrudniając przeciwnikowi okupowanie ternu. Każda akcja budzi reakcję - Nikita, widząc, opór chłopów, pozwolił całej kawalerii zaciężnej (zarówno ciężkiemu rycerstwu, jak i lekkiej jeździe) tłumić brutalnie wszelkie oznaki sprzeciwu. Zmusiła go do tego także sytuacja - tak ogromnej armii, ciężko było dostarczać na czas pożywienie, więc rozpraszając oddziały, zdecydowanie łatwiej będzie utrzymać tyle ludzi i koni.

    Hulaj dusza, piekła nie ma!
    Puszczone w swawolę, łącznie ponad półtora tysiąca jazdy, tak bardzo zapędziło się w podbijaniu wroga, że w pewnym momencie, jedna sotnia bojarska znalazła się pod leżącym kilkaset mil na wschód Wołgogradem. Na szczęście, z końcem sierpnia, kończyła się budowa wałów wokół miasta, dzięki czemu swawolnicy nie dostali się do środka i zadowolili się jedynie spaleniem wiosek wokół miasta. Podobnie działo się w całej macierzystej części państwa. Trudno jest zapanować nad tak dużą ilością wojska, szczególnie gdy ma się na głowie oblężenie a lwia część armii to szlachta i dumne rycerstwo. Zagony rycerstwa dotarły pod Jassy na Mołdawi i Tarnogród na Rusi Czerwonej, kradnąc bydło chłopom i goniąc je tabunami na Ruś. Większość wojsk Hospodara, znajdowała się w tym czasie na południu, strzegąc Madziarii przed wojskami Rzymu.

    Nec Hercules contra plures Wolmon10
    Nad wieloma wioskami na Wolnych Ziemiach unosi się świetlista łuna...

    Część kawalerii wróciła na granicę Rusińską, gdyż wieści donosiły, że jakiś zagon jazdy kazackiej pali okoliczne wioski. Po rozbiciu wroga, wrócono do dalszej zabawy.

    Wieże sygnalizacyjne i Hulajgród w zamknięciu.
    Tak duże plądrowanie państwa powinno wzbudzić reakcję stojącego pod Segedynem hospodara. Jedyną opcją było wycofanie kawalerii do Macierzy i wycofanie się na bardziej sprzyjający teren, pod Debreczyn, gdzie lokalna ludność jest znacznie bardziej zchłopiona zkazaczona, wkrótce bowiem, nie będzie do czego wracać! Szczególnie, że kawaleria wroga pojechała pod Hulajgród, a strata miasta, oprócz wartości ekonomicznej byłaby ogromną stratą na honorze. Jurko jednak, początkowo nic nie wiedział o tym co dzieje się na północy! Przez kilka poprzednich lat, Dymitr sowicie opłacał budowę wywiadu na Wolnych Ziemiach, do tego stopnia, że dworzanie burzyli się, że chce by wojnę wygrali za niego cisi ludzie zamiast wojska. Teraz jednak okazało się, że taki kierunek był najpewniej słuszny. Początkowo wieże sygnalizacyjne, pobudowane na całych Wolnych Ziemiach, działały doskonale - gdy Brabant zdradził, w Hulajgrodzie wiedzieli już o tym tego samego dnia. Gdy armia Dymitra przekraczała granicę, w stolicy wiedzieli już, że należy wzmocnić jej garnizon, gdyż armia jest tak wielka, że możliwe że wróg podejdzie pod nią. Cisi Dymitra, organizowani przez ichniejszego Mistrza przejęli kontrolę nad kilkoma (a może i kilkudziesięcioma) wieżami, dając sprzeczne znaki, w skutek czego nim Hospodar dowiedział się co dokładnie dzieje się na północy, Rusini palili już wioski pod stolicą. Gdy tylko powziął wiadomości o zagrożeniu, wysłał rohatyńców i nogajów by nie pozwolili na zamknięcie stolicy, a sam zwinął obóz i zawrócił pod Debreczyn, skąd zdecydowanie lepiej będzie się orientować w całej sytuacji oraz skróci rozciągnięcie wojsk. Ruszył na pod miasto a wojska Konstantyna zaś, widząc odwrót, postąpiły za nimi - kierując się pod Debreczyn.

    W trakcie roku, Rusini uzyskali także kontrolę nad miastem Dnieprograd, które (jak donieśli im sprzedawczykowie) nie było bronione.

    Powrót z Syrakuz
    Cofnijmy się o kilka miesięcy w czasie. Nim jeszcze doszło do bitwy pod Segedynem, na Syrakuzach, wojska hospodara pakowały się pośpiesznie na łodzie. Rozkaz brzmiał "ZAPIERDALAĆ" do Chorwacji i złączyć się tam z resztą armii. Chaos pod Wiedniem pomieszał jednak wszystko i kilkusetosobowy garnizon Syrakuz nie bardzo miał się gdzie wyładować, a w szczególności z kim w owym miejscu łączyć. Wojska Rzymu dopiero co opuściły Chorwacje. Ekspedycja Sycylijska była pewna, że na podbitych terenach Rzymianie pozostawili straż - nie bez podstaw zresztą. Początkowo zamierzali wyładować się w Grecji i wzbudzić powstanie, jednak gdy tylko przybyli do brzegu, napotkali silny patrol Rzymski, świadczący o obecności wojsk. Bosfor, z pewnością był kontrolowany przez flotę Cesarza. Słysząc wieści o nadciągającej flocie z Nowej Kartaginy, zdecydowano się ostatecznie wyładować na samej północy Chorwacji, na tyłach wroga, w porcie należącym jeszcze kilka miesięcy temu do korsarzy, okupowanym aktualnie przez Rzym.

    Chaos na tyłach wroga
    Desant przebiegł gładko. Nikt z Rzymian nie spodziewał się, że garnizon przybędzie tutaj. Szybko wyrżnięto nielicznych okupantów a osada portowa proklamowała znowu niepodległość. Siły ich były niewielkie - kilkuset słabo uzbrojonych wojowników, nie mogło zaszkodzić zbytnio wrogowi. Z pomocą jednak ludności miejscowej, ekspedycja nie bez trudności przedarła się lasami nad Dunaj i na tyłach wroga zaczęła siać ferment i odcinać zaopatrzenie wojskom Cesarza. W tym czasie, Hospodar cofał się spod Segedynu. Wojska Cesarskie zaś postępując za nim, dotarły pod Debreczyn. Szybko jednak zorientowały się, że coś dzieje się na tyłach, gdyż w pewnym momencie całkowicie utracono łączność ze stolicą. Domestyk domyślił się, że zapewne wrogi wywiad droczy i podburza chłopstwo do oporu przeciwko "wyzyskiwaczom" z południa, więc cześć wojska odesłał by zabezpieczyć tyły. Zagrożenie jednak samo się rozwiązało - kilka tygodni po wyzwoleniu portu korsarskiego w Chorwacji, do portu przybiła flota Cesarza oraz posiłki z Nowej Kartaginy, których to doszły słuchy o wracających z Syrakuz śmiałkach. Z powrotem przejęli władzę w porcie i przebywając tą samą drogę co wcześniej wracająca ekspedycja, dopadli wojska nad Dunajem rozbijając je i przywracając porządek.

    Trzecia próba szturmu
    Liście już dawno opadły, a lada chwila spodziewano się pierwszych opadów śniegu. Kazacki inżynier - Damagariw odniósł nie lada sukces, po wielu próbach przy odrobinie szczęścia, udało mu się tak ustawić tor lotu blidy, by głaz z niej poleciał w stronę katapulty. Po kilkudziesięciu próbach, głaz trafił dokładnie w katapultę uszkadzając ją. Nie na wiele jednak zdało się to, gdyż od ostatniego szturmu, inżynier ruski Iwan, zdążył już powiększyć dotychczasowe uszkodzenia oraz uszkodzić bramę. Tarczownicy po raz trzeci ruszyli na miasto i tym razem, mimo zaciekłego oporu i ostrzału łuczników, udało się zdobyć miasto. Nie czekając na rozkaz dowódcy, drużynnicy dokonali rzezi miejscowej ludności i puścili Symeongrad z dymem. Żywa noga nie uniknęła ognia, Damagariw poległ w boju a dowódca obrony Naliwajko został wzięty do niewoli. Gdy tylko miasto dogasło, spadły śniegi i przyszedł grudzień...

    Taka sytuacja
    Sytuacja pod koniec roku przedstawia się tak: Symeonograd został zdobyty, a wojska Dymitra reorganizują się by ruszyć dalej. Hulajgród pomimo, że dzięki rohatyńcom i nogajom nie jest odcięty, to zastępy kawalerii ruskiej rozpierzchnięte są po całej okolicy. Armia Rzymska i hospodarska stacjonuje u bram Madziarii, pod Debreczynem, lecz żadna z nich po raz kolejny nie zaczyna bitwy, obawiając się porażki. Chłopi na całych Wolnych Ziemiach dotkniętych wojną, zaczynają coraz silniej organizować się przeciwko najeźdźcom - okazuje się, że propaganda głoszona przez tyle lat jest prawdziwa, i możni przynoszą tylko śmierć i zniszczenie. Zamożniejsi czerni i kazacy, samoczynnie zgłszają się do obozu Budionnego a na obrzeżach kraju organizują samodzielne grupy operacyjne, co nie pozwala Rusiom i Rzymianom na swobodne nie oglądanie się na tyły.  

    Nec Hercules contra plures Debrec11
    Sam Debreczyn także jest solidnie ufortyfikowany


    Wojna na Kaukazie
    Sprawny obserwator dostrzeże, że prócz granicy bałkańskiej, Rzym graniczy z Wolnymi Ziemiami także w Gruzji. I prawda, tam także doszło do walk, jednak były one mniejsze i mniej znaczące. Dowodzący najemnikami Bułgarskimi Georgi miał pod sobą kilkuset zaciężnych i wyposażony w drabiny, blidy i taran podszedł pod niegdysiejszą stolicę Gruzji - Khertvisi. Miasto było obsadzone przez Garnizon Wolnych Ziem a na tamtym terenie operowała dodatkowo sotnia gwardii kazakiej (tej samej które zorganizowała radosne wesele u Szachinszacha) oraz oddział lekkiej kawalerii. Lekka kawaleria, ominęła wojska Cesarskie i wjechała do Pontu z zamiarem mordowania, palenia i odcinania od zaopatrzenia Rzymian, jednak Trepezunt dysponował autonomicznym garnizonem, będącym jeszcze pozostałością po układach z Tamarą, wobec czego zdziwieni kawalerzyści po nawiązaniu walki, uznali że ich zamiar się nie uda, więc łącząc się z Gwardią kazacką, zaczęli robić podjazdy pod wojska Georgiego, które rozłożyły się pod Khertvisi. Szybko okazało się, że garnizon jest zbyt silny i wojsko Rzymskie musiało wycofać się do Pontu. Nic więcej, nie działo się na tym terenie.

    Zajęcie Mezopotamii
    Ciekawie za to działo się na południu, gdzie wojska Faraona, wkroczyły do Mezopotamii Perskiej. Dział się tam pewien chaos komunikacyjny, gdyż początkowo wojska Perskie miały stanąć do walki przy Wolnych Ziemiach, następnie, gdy okazało się, że Faraon maszeruje na nich, wojsko z powrotem zostało przydzielone do obrony granic. Po tym, z Wolnych Ziem napłynęły kolejne, sprzeczne z poprzednimi komunikaty. Kapłani Perscy postanowili jednak wystawić armię do obrony swoich ziem. Do Mezopotamii wjechało ponad 2 tysiące kawalerzystów, z czego blisko połowa poruszała się na wielbłądach. Iran był w stanie wystawić przeciw nim, jedynie nieco więcej jak połowę tej liczny i to głównie piechotę. Wskutek tego doszło do krwawej bitwy gdzieś na nizinach nad Tygrysem, którą wygrali Egipcjanie, odnosząc jednak widoczne straty. Gdy Rada Kapłanów przygotowywała kraj do dalszej obrony, okazało się jednak, że atak nie nastąpił. Wojska Faraona zatrzymały się na Mezopotamii i tak trwały aż do końca roku.

    Mapa:


    Skutki:
    Uwaga! Skutki uwzględniają jedynie prestiż wynikły z wydarzeń wojennych - wszelkie złamania paktów, sojuszy i umów rozpatruję oddzielnie po dostaniu na DC linku który pakt i w którym miejscu został złamany. Tak popierdoliliście sobie dyplomacje, że każdy z każdym jest umówiony na wszystko.

    Wolne Ziemie:
    -30 prestiżu

    Egipt:
    +10 prestiżu

    Ruś:
    +15 prestiżu

    Rzym:
    +10 prestiżu

    addemczuk lubi tą wiadomość

    Piastun
    Piastun
    Mistrz gry


    Liczba postów : 3256
    Join date : 28/12/2020

    Nec Hercules contra plures Empty Re: Nec Hercules contra plures

    Pisanie by Piastun Sob Cze 05, 2021 9:51 pm

    Dalsze losy inwazji na kraj chłopów

    Trzeba kuć żelazo póki gorące
    Z tą myślą, pan na Hulajgrodzie kończył poprzedni rok, gdy ogłosił prawo które miało zachęcić kowali, płatnerzy, szczytników i łuczarzy na Wolnych ziemiach do wytężenia swoich wysiłków i pracy ponad normę. W zamian za to, rzemieślnicy mieli zostać obsypani złotem. I rzeczywiście, znaczna część kowali przystała na taką propozycję, a miasta i osady Wolnych Ziem, rozbrzmiewały po nocach odgłosem młota uderzającego o kowadło, formując rozgrzany kawał żelaza. Plotka głosi, że Hospodar wydał na wynagrodzenia dla rzemieślników kilkukrotnie więcej niż wydaje rocznie na utrzymanie uniwersytetów, uczelni i szkół a na te wydaje nie mało. Mimo, tego rud żelaza nie zabrakło - kopalnia nieopodal Żelazogradu dostarczała wszelkiego niezbędnego surowca, a mistrzostwo rzemieślnicze jakie ostatnio osiągnęli płatnerze i kowale Wolnych Ziem, opracowując nie tylko miechy skórzane i piece hutnicze, ale także formułę wyrabiania stali, co pozwoliło na jeszcze większą maksymalizację ich pracy.

    Zbrojenia
    Mimo upadku Symeogradu, blokady części handlu, Syrakuz czy plądrowania ziem, potencjał gospodarczy Wolnych Ziem nie spadł wcale tak jakby się to mogło wydawać. Główne zaplecze gospodarcze państwa - Madziaria, dalej nie została tknięte przez wroga, a Rada wobec tak wielkiego zagrożenia zgodziła się na podbór podatku wojennego. Przeprowadzono więc ogromny werbunek, powołując do armii kilka tysięcy wojska zaciężnego, z czego lwia część to średnio i ciężko zbrojna kawaleria: gwardia kazacka, rohatyńcy, rycerstwo oraz nowo powołana formacja raców - kopijników, mających wspierać w uderzeniach ciężkozbrojną kawalerię.


    Kolejna próba sił
    Zaraz po uzupełnieniach i organizacji werbunku, pod Debreczynem sformowała się ponownie armia Wolnych Ziem. Niedaleko na południu, świeże uzupełnienia dostały wojska Konstantyna - do obozu zawitali stratioci, kilkuset hoplitów oraz zaciężne oddziały katafraktów. Wielki Domestyk nie ruszył jednak na wroga, gdyż, czekał na wsparcie Cesarza Antwerpskiego. Jakiś dziwny to alians - nie mogli nadziwić się stratioci oraz oficerowie. Jeszcze nie tak dawno spłonęły obie stolice, a dzisiaj Cesarzowie Rzymscy mają się ku sobie. Jeszcze bardziej zadziwieni byli, gdy do obozu zawitali zwiadowcy, którzy zawiadomili, że zmierza ku nim ogromna armia Wolnych Ziem.

    Bitwa pod Debreczynem
    Armia prowadzone przez Jurko Budionnego liczyła 5,5 tysiąca ludzi z czego półtora tysiąca to doborowa kawaleria kopijnicza lub łucznicza. Z kolei wojska Konstantyna liczyły niecałę 4 tysiące ludzi, z czego jedynie 6 setek liczyła kawaleria, a ponad 2 tysiące to lekkozbrojni hoplici lub łucznicy. Wielki Domestyk pierwszy raz poczuł się niepewnie, widząc ustawiające się frontem liczne oddziały konnicy. O wycofaniu się nie było mowy, trzeba było stoczyć w wrogiem decydującą batalię. Centrum szyku Rzymu stanowiła nieliczna, ale jednak elitarna piechota wareska. Resztę szyku bojowego, zajęli hoploci, skutatoi oraz stratioci.

    Bitwę rozpoczęło natarcie lekkiej i średniozbrojnej kawalerii hospodara. Kilkuset konnych łuczników, zaczęło uderzenia na flanki wroga, związując konnych stratiotów oraz katafraktów walką, z różnym skutkiem. Jednocześnie, z flank nadciągała piechota Wolnych Ziem - tarczownicy i uzbrojona w glewie i piki średniozbrojna piechota wraz z łucznikami, a za nimi resztki ocalałych z pogromu pod Wiedniem wojsk wozowych. Rohatyńcy, Nogajowie kilkukrotnie zaczepiali wroga, po po krótkiej walce wycofując się i zmuszając przeciwnika do ciągłego trzymania ręki na pulsie. Za wszelką cenę, unikano kontaktu z gwardią Wareską. Wkrótce na prawnym skrzydle doszło do konfrontacji piechoty. Z pozoru bezładne natarcie Jurka, zamieniło się w regularną bitwę.

    Nec Hercules contra plures Rohat11
    Jazda kazacka przed bitwą pod Debreczynem

    Skutkiem ciągłego "zaczepiania" i odskakiwania rohatyńców i nogajów od oddziałów cesarskich było rozciągnięcie ich szyków. Na flance, hoplici i stratioci domestyka zaczęli być spychani przez piechotę wolnych ziem. Do walki, musiała dołączyć gwardia wareska i chyba tylko dzięki temu udało się utrzymać szyk.

    Gdy katafrakci zaczęli wypierać rohatyńców, Jurko skinął buławą, rozkazując natarcie ciężkim hufcom. Ponad tysiąc doborowych kawalerzystów ruszyło na rozciągnięte, zmęczone już walką szeregi nieprzyjaciela. Ciężkie rycerstwo, wraz z gwardią kozacką z orychalkowym uzbrojeniem oraz oddziałami raców, będącymi lżejszą jazdą kopijniczą, uderzyły na piechotę cesarza. Ci, którzy trafili na długie włócznie gwardzistów, naturalnie musieli pożegnać się z życiem, jednak hoplici nie byli w stanie wstrzymać tak silnego natarcia. Jedna szarża, zmiotła gro piechoty Konstantyna, wzbudzając panikę w reszcie walczących. Po chwili, całe wojsko Rzymu rzuciło się do ucieczki. Przed niechybną rzezią i pogromem, uratowali cesarskich katafrakci oraz, jak zawsze niezawodni gwardziści. Ich opór był jednak odkupiony dużymi stratami. Ponadto kilkaset żołnierzy dostało się w niewolę hospodara. Resztki wojska, wycofały się na południe.

    Chciałeś mieć rozległy Rzym, będziesz miał rozległy uśmiech!
    W niewolę dostało się wielu hoplitów, łuczników oraz większość stratiotów. Jurko Budionny postanowił dokonać straszliwego czynu, który przez wiele lat będzie w pamięci zarówno kazaków, jak i ich wrogów. Wszystkich wziętych w niewolę, rozkazał hospodar męczyć tak, żeby ich cierpienie było widoczne, ale żeby nie doprowadziło całkiem do śmierci. W ten sposób, kazacy rozpoczęli mało ciekawą zabawę w rozcinanie byłym hoplitom ust, tak że po zabiegu, rozpoczynały się one przy jednym i kończyły przy drugim uchu. Wziętym w niewolę łucznikom przekłuwano grotami ich własnych strzał oczy, tworząc zastępy ślepców, natomiast stratiotów kastrowano, czyniąc z nich eunuchów. Tak okaleczonych jeńców, odesłano masowo do ojczyzny. Efekt był podwójny: po pierwsze, gdy do obozu ocalałych z bitwy Rzymian zaczęły napływać jeszcze dychające, pozbawione poszczególnych części ciała, wymęczone korpusy ludzkie, reszta wojska całkowicie straciła rezon do walki i morale. Po drugie jednak, czyn kazaków, w mig rozniósł się po całym świecie, nie będąc naturalnie powodem do dumy. Nawet na dzikiej północy mówi się o bestialstwie i barbarzyństwie kazaków.

    Warto dodać, że buława którą Jurko nakazał szarżę, nie była buławą, którą żołnierze znali z uroczystej koronacji. Orychalkowe insygnia gdzieś zniknęły, a plotka niesie, że przetopiono je na złoto, na potrzeby wojny. Co prawda, żołnierze i poddani rozumieją i pochwalają tą decyzję, gdyż taka jest potrzeba chwili, jednak za granicą jest to wyraźny znak, że tonący brzytwy się chwyta...

    Nec Hercules contra plures Chlo10
    Bawili się chłopaki ze złapanymi jeńcami...

    Tytuł cesarski nie służy
    Po bitwie i udzieleniu pomocy rannym, hospodar nie rozpoczął pogoni za wrogiem. Wieże sygnałowe dały znak, że wojsko Cesarza Antwerpskiego, wraz z armią Zakonu Tau, wkroczyło w granice Wolnych Ziem, przejmując zachodnie tereny. Armia ruszyła na zachód by stawić im czoła. To co stało się z wziętymi w niewolę Rzymianami, doszło do uszu żołnierzy Antwerpskiego cesarza szybciej niż armia prowadzone przez Budionnego. Zwołane na wyprawę już wiele lat temu rycerstwo Brabanckie nadal nie zostało odesłane do ojczyzny. Całkowita niechęć do dalszej walki osiągnęła więc apogeum, gdy z obozu Konstantyna nadeszły słuchy o porażce Cesarza i losie wziętych w niewolę wojsk. Pospolite ruszenie stwierdziło, że rezygnuje z dalszego pochodu i pakując manatki, po prostu pociągnęło na północny-zachód do swoich domów.

    Pod komendą Hefajstena, nie licząc kilkuset zbrojnych z Tau, zostało niespełna tysiąc żołnierzy, z czego tylko 200 stanowiło rycerstwo. Porywać się na wroga z takim wojskiem to samobójstwo, dlatego rycerz, mimo odmiennych rozkazów, zawrócił z wojskiem do Wiednia. Wobec tego, Jurko, obsadzając piechotą miasta, grody i osady w Madziarii, zawrócił na wschód, gdyż doszły do niego informacje o tym, że wojsko Dymitra, zajęło właśnie Jassę oraz zamknęło w oblężeniu Hulajgród...

    Oblężenie Hulajgrodu
    Fortyfikacje stolicy były podobne do Symeongradu, jednak znacznie mocniejsze. Choćby przez fakt, iż dodatkowym wałem otoczona została przystań. Hospodar dobrze przygotował miasto do odparcia ataku - na wałach rozmieszczono skorpiony, których projekt zapożyczono od zachodnich rzymian oraz postawiono katapulty, które miały prowadzić kontrostrzał. Oblegający także nie narzekali na brak sprzętu oblężniczego - z Rusi ściągnięto nowe katapulty oraz blidy i tarany. W Hulajgrodzie, jak poprzednio w Symeongradzie, garnioznem dowodził zaprawiony w boju rycerz oraz obsługujący katapulty inżynier. Ci jednak mieli znacznie słabsze morale od poprzedników, gdyż mają w pamięci los wziętego w niewolę w tamtym roku Naliwajka, o którego hospodar nawet nie raczył się upomnieć. Zaczęto więc ostrzał miasta...

    Losy Hulajgrodu i próba szturmu
    W ciągu kilku miesięcy, udało się zrobić porządne wyłomy w wale oraz uszkodzić jedną z wież na których stały rozmieszczone skorpiony. Nieznany z imienia inżynier wolnych ziem, trafił głazem z katapulty rozmieszczonej na wale w katapultę Dymira - poprzedziła więc los poprzedniczki. Obecny w mieście architekt, organizował mniej lub bardziej skuteczne próby naprawy uszkodzonych umocnień. Ciężko jednak było naprawiać wały, które całe dnie ostrzeliwane są przez katapulty i blidy wroga.

    W końcu sławny już zdobywca Symeonogrodu Pokryszkin zadecydował o próbie szturmu. Kilka tysięcy piechociarzy, chwytając w dłoń drabiny i prowadząc ku wrotom taran, ruszyło na miasto. Szybko jednak okazało się, że w tej chwili miasto nie jest do zdobycia siłowo. Grad strzał jaki zaćmił promienie słoneczne wskazywał na to, że garnizon jest bardzo liczny. Dodatkowo, jeden ze skorpionów zniszczył taran zanim ten zdołał zostać podciągnięty pod bramy. Szybko wycofano się na pozycje startowe i do końca roku nie próbowano już szturmu, a okopano się wokół miasta, zalegając w obozie i kontynuując jego ostrzał.

    Nec Hercules contra plures Bezety12
    Pokryszkin zaniechał szturmu po pierwszej próbie

    Duży garnizon zostawiony w mieście oraz stosunkowo wielka liczba ludności, zamknięta szczelnie nie jest w stanie jednak długo wytrzymać, jeżeli skończy się żywność. Magazyny zbożowe i spichlerze pobudowane przez hospodara, co prawda nie świecą jeszcze pustkami, ale wiadomym jest, że kiedyś muszą się skończyć. W celu przemycenia do miasta żywności, mieszkańcy podjęli próbę budowy kilkudziesięciu małych łodzi, którymi nocą, dostarczana byłaby żywność do miasta. Po kilku udanych próbach, okazało się jednak, że nie jest to możliwe. Morze Czarne zostało bowiem zablokowane przez flotę Konstantyna, która dosyć szybko wyczaiła fortel nocnych marków, wieszając ich na brzegach morza. Próbowano wypłynąć na północ Dnieprem, jednak rzeka została zablokowana przez Langskipy Dymitra.

    Wszystko wskazuje na to, że miasto nie zostanie wzięte szturmem, jednak w grudniu cena żywności w mieście podrożała podwójnie. Możliwe, że jeśli miastu nie przybędzie odsiecz, kolejny grudzień może nie być taki wesoły.

    Zdobycie Jassy
    Poznanie tajników logistyki wojennej pozwoliło Dymitrowi na skuteczniejsze niż ostatnio zarządzanie tak dużą armią. Dostarczanie zaopatrzenia tym razem odbywało się bez większych problemów a poczta królewska dosyć szybko koordynowała działania poszczególnych zgrupowań. Gdy część wojska została pod Hulajgrodem, a bojarzy ruszyli na północ, gdyż z Filnadii dochodził niepokojące wieści o dziwacznych ruchach Króla Norweskiego, reszta wojska ruszyła na zachód. W czasie, gdy jazda hospodara tratowała pierzchających piechurów Cesarza, wojska Dymitra posuwały się w kierunku zachodnim - zajmując prowincję po prowincji, tępiąc wszelkie przejawy oporu, który naturalnie był. Lasy były pełne band bandyckich, które sabotowały i spowalniały przemarsz, jednak Rusini nie mieli litości i odpłacali pięknym za nadobne - paląc wioski wspomagające partyzantów oraz nabijając na pal ich przywódców.

    Wkrótce, wojska doszły do Jassy - miasta będącego niegdysiejszą stolicą Mołdawii. Osada otoczona była palisadą a bronił jej jedynie niewielki garniozn, wobec czego Rusini zajęli je prawie, że z marszu. Wkrótce, zajęto większość Panonii, aż po łańcuch Karpacki a wojsko było już niedaleko od Bykogradu, gdy z drugiej strony kotliny, zaczęły pojawiać się oddziały Jurka Budionnego.

    Podjazdem we wroga!
    Mimo tego nie doszło do jednej, rozstrzygającej bitwy. Wojska hospodara, mimo odniesionych zwycięstw były zmęczone marszem i osłabione - w bitwie pod Debreczynem poległo wielu rochatyńców oraz część piechoty, która starła się ze stratiotami oraz gwardią Wareską. Ponadto, część piechoty musiała obsadzić miasta w Madziarii, i pełnić funkcję odstraszającą, na wypadek gdyby jeden czy drugi cesarz z powrotem wkroczył na teren niziny. Wobec tego, pomimo, że bojarzy stanowiący znaczną część kawalerii Rusi, odłączyli się od wojska, ruszając na północ, Jurko starał się uniknąć otwartego starcia, widząc, że klęska byłaby druzgocąca w skutkach. Wykorzystując więc mobilność swoich wojsk, rozciągnął je maksymalnie, wysyłając oddziały po kilkaset kawalerzystów - Jedne na północ, w kierunku grodu Tarowskiego, drugie bardziej na południe, zachodząc od Wołoszczyzny, inne centralnie przez przesmyki Karpackie w kierunku Jassy. W wyniku tego kilkukrotnie, doszło do serii mniejszych starć. Mimo, że rycerstwo i gwardia kazakca, doskonale zgrywali się z lżejszymi racami, to po przeciwnej stronie, kazacy mieli przeciwnika w postaci zaciężnej jazdy rycerskiej, z której każdy uzbrojony był w orychalkowe kolczugi. Rycerstwo Dymitra wspierane było także hufcami lekkiej kawalerii. Wobec tego, żadnej ze stron nie udało się odnieść zwycięstwa i przepchnąć wroga w jedną czy drugą stronę. W grudniu, walki ustały na dobre, gdyż wojska rozłożyły się w miastach i osadach na zimowanie.

    Nec Hercules contra plures Rohat10
    Podjazdy rohatyńców spędzały sen z powiek oficerom Rusi

    W tym czasie zaś, armia Cesarza z Antwerpii, słysząc o tym, że główne siły Hospodara są związane walką z Rusinami, ponownie ruszyła spod Wiednia na wschód, tym razem już jednak bez pospolitego ruszenia, zatrzymując się kilkadziesiąt mil od Debreczyna z powodu zimy...

    Walka wywiadów
    Warto wspomnieć o zaciętej walce wywiadów, która miała miejsca między Rusią a Wolnymi Ziemiami. Kilkakrotnie, w rejonie operacyjnym wojsk Ruskich, dochodziło do nieprzyjemnych incydentów - to jeden z oficerów Dymitra zdradził przekazując plany wrogowi, to lokalni urzędnicy, pozornie przechodząc na stronę Rusinów, przekazywali im sprzeczne informacje, to do obozu Rusinów przyjeżdżały zatrute dostawy zaopatrzenia, jednakże w większości wypadków, sprawnie działający kontrwywiad Rusi, wytrapiał wroga zanim doszło do jakiejś większej biedy. Trzeba tutaj przyznać honor cichym ludziom Dymitra gdyż ci najwyraźniej są bardzo dobrze zorganizowani.

    Kaukaz
    Początek tego roku był dla Cesarza mało optymistyczny - najemnikom bułgarskim skończył się kontrakt, więc przekupieni przez Wolne Ziemie, przeszli na stronę hospodara. Oddziały hospodara zostały na tym odcinku wzmocnione kawalerią, której Rzymowi brakowało. Doszło do kilku prób rajdów i podchodów pod miasta wroga, jednak ostatecznie obie strony zamknęły się w swoich miastach - Rzymianie w Jerewaniu, kazacy w Khardvesi i Batomi.

    Mapa:

    -45 prestiżu dla Wolnych Ziem

    -30 prestiżu (bestialstwo)
    -20 prestiżu (brak zainteresowania jeńcem w Ruskiej niewoli)
    -10 prestiżu (domniemane przetopienie insygniów orychalkowych)
    +15 prestiżu (zwycięstwo pod Debreczynem)


    +10 prestiżu dla Rusi


    -15 prestiżu dla Cesarstwa Wschodniorzymskiego

      Obecny czas to Sob Lis 23, 2024 6:08 am