Sztuka Wojny

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

    Kupieckie porachunki

    Piastun
    Piastun
    Mistrz gry


    Liczba postów : 3256
    Join date : 28/12/2020

    Kupieckie porachunki  Empty Kupieckie porachunki

    Pisanie by Piastun Nie Kwi 11, 2021 8:34 pm

    Kupieckie Porachunki

    Kupieckie porachunki  414484c40207bae30bb0f46e19bf6750
    Dwóch kupców skazanych na śmierć za "podejrzane" procedery.

    Wraz z upadkiem korsarstwa wielu kupców na Morzu Śródziemnym odetchnęło z ulgą. Ich statki przestały być napadane, a Ci z piratów, którzy nie zostali wyłapani widocznie musieli uznać, iż pora na emeryturę i rezygnację ze starych praktyk (choć teraz wiadomo już, iż takie myślenie było raczej złudne, patrząc na powstanie państwa w Chorwacji). Najwięcej na tym zyskali kupcy wywodzący się z Syrakuz. Centralne położenie kraju Sycylijczyków sprawiło, że do każdego miejsca mieli blisko, a Protektor przykładał się, by zakładać faktorie na każdym zakątku morza, na czele z Marsylią. Nie próżnował również w polityce zagranicznej, wymuszając korzystne dla siebie warunki od Frankończyków, a także zawierał liczne umowy korzystne dla jego poddanych. A że kapitał przyciąga jeszcze większy kapitał - syrakuzyjczycy zaczęli wypierać innych kupców z całego akwenu.

    To z pewnością było nie w smak mieszczanom z Genui, Nowej Kartaginy, Konstantynopola czy Aleksandrii, którzy woleliby widzieć siebie w miejscu Sycylijczyków. I rzeczywiście - pojawiła się sprawna konkurencja dla wyspiarzy, ale byli to inni wyspiarze - ale bardzo nieoczekiwani. Od paru lat na zachodzie morza zaczęli pojawiać się wikingowie z islandii - bynajmniej nie jako grabieżcy. Wpływy zaczęli zdobywać dzięki sprawdzonym sposobom - takim samym jak wcześniej zrobili to Sycylijczycy. Jarl pozawierał wiele korzystnych umów celnych i pozakładał liczne faktorie. Islandczycy mieli jednak jeszcze dwa asy w rękawach. Pierwszym z nich były prężnie działające i rozwijające się Kasy Wspólnotowe, które od wielu lat hojnie dotują zagraniczne wyprawy.

    Drugim zaś była świeżo powołana Kompania Kartagińska, która przebojem wdarła się na rynek. Luksusowe surowce, takie jak czerne jedwabie, kartagińskie przyprawy, egipskie papirusy zostały przez nią wykupowane praktycznie na pniu, po czym transportowane po całym basenie Morza Śródziemnego, a przede wszystkim na północ - na rodzime Irlandię i Islandię, ale też do portów Bretańskich i do Antwerpii. Tam zaś nigdy niewidziane dobra wzbudziły niemałą furorę, a wikingom zapewniły niemałe zyski. I wielu wrogów. Choć lokalni rzemieślnicy i importerzy raczej nie interesowali się za bardzo komu sprzedają swoje towary, tak wielu syrakuzyjczyków potraciło nagle spore majątki, gdy ich długotrwali kontrahenci pozrywali z nimi kontrakty. Oliwy do ognia bez wątpliwości dolewała tylko egzotyka wikingów, którzy nie są zbyt obyci w lokalnych zwyczajach.

    Do wrzenia nie doprowadziły jednak same problemy w prowadzeniu biznesów, ale to, co im zaczęło towarzyszyć. Jeden z wikingów został napadnięty na ulicach Mdiny przez kilku biedaków i zasztyletowany - rzekomo za publiczne picie wina. Niemniej jego współpracownicy mówią, iż zostali oni nasłani przez ich konkurenta w interesie - ten zaraz po śmierci Islandczyka przejął jego intratny kontrakt. W Genui syrakuzyjski kupiec "we wschodnim stylu" zamordował grupę wikingów - otruł ich na uczcie, którą wyprawił, by uczcić podpisanie nowej umowy. W sądzie bronił się, iż wikingowie do podpisania rzekomej umowy go przymusili, zastraszając jego współpracowników. Pojawił się też pikantny wątek romantyczny - żona oskarżonego miała rzekomo zdradzić go z kilkoma niebieskookimi Normanami, a owocem tych rozkosznych nocy miało być blade jak ściana dziecko. Przybysze z dalekiej północy też podobno nie są bez winy - ostatnio kilka statków zatonęło w przystani Konstantynopola, o co oskarżeni zostali właśnie nordycy. To oni bowiem przejęli kontrakty po kapitanach zatopionych statków.

    Prawdziwa wojna się jeszcze nie zaczęła, ale coraz szersza grupa kupców wynajmuje sporych rozmiarów zbrojne obstawy. Wiele miast stało się miejscami pomniejszych utarczek, wymuszeń haraczy czy pobić, zaś rzemieślnicy coraz częściej obawiają się, iż dostarczanie towarów do jednej ze stron kupieckiego konfliktu doprowadzi, iż druga zacznie się im narzucać siłą. Parę razy doszło już do przekupstw lokalnych urzędników i rajców miejskich. Kilku kupców, zarówno syrakuzyjskich jak i islandzkich, próbowało dojść do jakichś porozumień - szybko niemniej zostali uciszeni (nierzadko na zawsze) przez swoich pobratymców, którzy ani myślą iść na jakiekolwiek ustępstwa. Konkurencja jest na tyle duża, że raczej nie ma mowy o jakimkolwiek wyważonym porozumieniu.

    Póki co trudno orzec, która strona ma przewagę nad którą. Syrakuzy grają na "swoim boisku" i mają dobrego trenera, jednak kupcy Wspólnoty Islandzkiej mają lepszą organizację, zgranie i skład. Mecz raczej nie zakończy się remisem - gra jest o zbyt dużą stawkę - hegemonię na Morzu Śródziemnym. Ale kto wie - może gdzie dwóch się bije, skorzysta trzecia strona i ona zacznie dominować?

    Vaiar and addemczuk like this post

    Piastun
    Piastun
    Mistrz gry


    Liczba postów : 3256
    Join date : 28/12/2020

    Kupieckie porachunki  Empty Re: Kupieckie porachunki

    Pisanie by Piastun Sob Kwi 24, 2021 3:15 pm

    Syrakuzy handel stoją

    Kupieckie porachunki  Kupczy10

    "Syrakuzy handlem stoją" - ostatnie wydarzenia jeszcze dosadniej utrwaliły powyższą paremię w głowach Syrakuzyjskich kupców i protektora. Rywalizacja handlowa na morzu śródziemnym jaka nasiliła się w ostatnim roku, między handlarzami z Syrakuz a Wspólnoty Islandzkiej, powoli się kończy. Można, rzec, że Jarl Eryk, o ile na morzu północnym i bałtyckim wpływy ma całkiem duże (kontrolując cieśninę Kategatt oraz prowadząc mądrą politykę zagraniczną z nadbrzeżnymi państwami - Danią czy Królestwem Polskim), to na basenie śródziemnym próba zdobycia przewag w pośrednictwie handlowym zakończyła się fiaskiem. Zdecydowana ofensywa dyplomatyczna Protektora Syrakuz, zaowocowała w zawarcie serii umów, na mocy których takie państwa jak Italia, Egipt, Wolne Ziemie podniosły znacznie cła na kupców ze Wspólnoty. Dodatkowo Protektor przyznał swoim kupcom dodatkowe środki, które zostały skrupulatnie wykorzystane na wyparcie handlarzy z północy. W wyniki tych działań, z miesiąca na miesiąc, Wspólnota traciła wpływy na mare nostrum, aż w końcu Syrakuzyjczycy poczuli się na tyle w sile, by już nie uczciwą konkurencją, ale także ostrzem sztyletu, pałami i pochodnią przegnać pogan, daleko, tam skąd przybyli.

    W ten sposób kupcy z Syrakuz uzyskali absolutną dominację, jeżeli chodzi o kursowanie między poszczególnymi miastami handlowymi. W tej chwili 9 na 10 kupców, czy to na złotym szlaku, czy to na szlaku iberyjskim to handlarze z Krety, Sycylii, Korsyki czy Marsylii, których z uwagi na doświadczenie, układy czy niskie ryzyko są wybierani na kontrahentów przez lokalesów-eksporterów z Nowej Kartaginy, Aleksandrii a nawet Genui. W związku z tym, następuje kilka istotnych skutków:

    Po pierwsze, najważniejsza dla Protektora, Syrakuzy uzyskują praktyczny monopol na pośrednictwo w handlu między miastami, co jeszcze bardziej zwiększa jego wpływy. Po drugie pozycja kupców, jak i ich majątek w Syrakuzach drastycznie rośnie. I wreszcie po trzecie, niektórzy kupcy z okolicznych potęg, zaczynają czuć niepokój, gdyż tak wielkie wpływy mogą doprowadzić do dużych problemów, jeżeli protektor zechciałby wykorzystać swoją siłę...


    Skutki:

    Syrakuzy:
    +25 prestiżu
    Skutek doktryny "Pośrednik handlowy" zwiększa się z 0,25 do 0,75 siły handlu

    Wspólnota:
    -10 prestiżu
    Piastun
    Piastun
    Mistrz gry


    Liczba postów : 3256
    Join date : 28/12/2020

    Kupieckie porachunki  Empty Re: Kupieckie porachunki

    Pisanie by Piastun Wto Cze 08, 2021 5:42 pm

    Kochajmy się jak bracia, ale liczmy jak Ży...mianie!


    Kupieckie porachunki  Be99eeb26532eacfd28445e729124c93
    Princeps dał ten sam obrazek ale nie chce mi sie szukać innego xd

    Chociaż pożar Antwerpii sprzed paru laty był katastrofą w skutkach zarówno dla Cesarza Rzymskiego, jak i setek ludzi, który zostali bez dachu nad głową, to nie dla wszystkich było to wydarzenie przykre. Gdy Antwerpia bowiem spłonęła, kupcy płynący ze wschodu, poszukując nowego rynku zbytu, zaczęli sprzedawać swoje towary na rynkach w Rennes w Bretanii. To z kolei powiększyło kilkukrotnie zyski ze cła bretońskiego króla. Zadowoleni kupcy bretońscy również, zaczęli coraz bardziej się bogacić, a bogato odziany człowiek był coraz częstszym widokiem w stolicy Bretonów. Wszystko jednak co dobre, szybko się kończy. Cesarz Henryk de Brant od razu po spłonięciu jego stolicy zarządził budowę nowego kilkukrotnie większego miasta w miejscu starych zgliszcz, które po kilku latach znowu zaczęło funkcjonować jako punkt docelowy północnych szlaków handlowych. Spowodowało to widoczny zawód na dworze Króla Artura i wśród bretońskiego stanu mieszczańskiego, które zaczęło już się do luksusów przyzwyczajać.

    Jednak bretoński władca, najpewniej wiedząc, że sukces w handlu jest czasowy, zaczął rozbudowywać Rennes oraz niedaleki port w Breście. Pomimo, że te działania ostatecznie nie powstrzymały utraty przez Rennes statusu miasta kupieckiego, to sprawiły jednak, że Rennes stało się większym miastem i dodatkowo cały czas się powiększa, co jest oczywistym rzuceniem wyzwania w stronę cesarskiej metropolii. Zwłaszcza, że oprócz samej wielkości miasta, Rennes ma do zaoferowania inne udogodnienia, takie jak dobrze zaprojektowany i wygodny port w Breście, dzielnica handlowa w Rennes przeznaczona prawie wyłącznie na użytek kupców, a także korzystniejsze ceny odkąd większość towarów na szlaku północnym i tak jest produkowane lub przepływa przez Rennes.

    Rywalizacja handlowa pomiędzy handlarzami obu sojuszników staje się coraz ostrzejsza. Coraz rzadziej widzi się mieszczanina z Antwerpii i obywatela Rennes siedzących razem przy piwie i opowiadających sobie historie. W obu kręgach zresztą rezygnuje się ze znajomości w przeciwnym obozie albo przynajmniej się do nich nie przyznaje, by nie paść ofiarą ostracyzmu we własnym otoczeniu. Ostatnio coraz częściej też zdarzają się przypadki konkurencji bardziej „nieczystej”. Np. pewnego razu Mathew Iadle, handlarz wełną przybył do Antwerpii by sprzedać tam, zwykle chętnie skupowaną, wełnę. W nocy jednak skład z ową wełną został podpalony. Mimo że pożar udało się ugasić dzięki pomocy mieszkańców (choć trzeba przyznać, że nie rwali się do tego zadania), to straty na towarze wynosiły około 25%, a pozostałe 50% towaru znacznie straciło na wartości. Po wstępnym dochodzeniu, śledczy cesarscy stwierdzili, że pożar spowodowany był niedostatecznym zabezpieczeniem towaru przez jego właściciela, po czym sprawę umorzono. Oczywiście sam poszkodowany zarzeka się, że wszystko zrobił, jak należy, twierdząc, że było to celowe podpalenie. Inny, podobny przypadek zanotowano w Cardiff. Jakob Planschbecken, zamożny kupiec z Antwerpii przypłynął tam, by sprzedać kamienie szlachetne, kupione w jego rodzinnym mieście od pewnego Rusina. Pech chciał, że akurat dzień wcześniej już przybyła do miasta plotka o incydencie z wełną w Antwerpii (winą oczywiście obarczono stronę brabandzką) i gdy tylko kupiec rozłożył stragan, paru lokalnych zbirów napadło w biały dzień i rozwaliło stoisko kradnąc przy okazji co nieco z towaru. Tak jak w poprzednim incydencie, sprawców nie ujęto, a sprawę uznano za niemożliwą do rozwiązania.

    Kupieckie porachunki  Edwegwg
    Kupiec bretoński i kupiec brabandzki kłócący się o jakość towaru.

    Wartym uwagi jeszcze jest fakt, że bretońscy kupcy otrzymali ostatnio jeszcze jedną przewagę nad brabanckimi. Mianowicie od jakiegoś czasu islandzkie kasy wspólnotowe udzielają Brytom kredytom na bardzo korzystnych warunkach i nisko oprocentowanych. Jednocześnie całkowicie odmawiają udzielania jakichkolwiek pożyczek kupcom brabanckim, co nasuwa oczywisty wniosek, kogo w tym wyścigu popiera Wspólnota Islandzka. Naturalnie kupcom cesarskim ta sytuacja się za nic nie podoba i powoli określenie „Island” jako bezwzględnego, chciwego lichwiarza z długim nosem, powoli zaczyna wypierać starego dobrego „Żyda” z użytku wśród klasy kupieckiej Cesarstwa Rzymskiego.

    Jak można wnioskować z opisu sytuacja jest co najmniej mało przyjemna... Skutków mechanicznych na razie brak

    Sponsored content


    Kupieckie porachunki  Empty Re: Kupieckie porachunki

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Sob Lis 23, 2024 5:54 am