Wielki Szwindel
Pewnego ranka, książę Ligi Liguryjskiej został poinformowany, że do portów w Genui przybyli łodziami jacyś ludzie, prosząc o audiencję u księcia. Gdy zostali dopuszczeni przed oblicze władcy, skłonili się nisko i przedstawili się, wyjaśniając cel wizyty. Ludzie ci podali się za możnych z okolic starej Wenecji, którzy w obawie przed zagrożeniem ze strony Królestwa Pańskiego, chcieliby uzyskać opiekę księcia. W zamian za kilka skrzyń złota, zwolnienie z obowiązku pospolitego ruszenia i poszanowanie ichniejszych wierzeń, zaproponowali przyłączenie swoich ziem do Ligi.
Książę okazał się żywo zainteresowany, jednakże po kilkugodzinnych negocjacjach, odrzucił ofertę przybyszów. Mimo, że był świadom tego, że inkwizycja Mściwego Chrystusa wkrótce położy łapę na tamtych terenach, ludzie ci chcieli zbyt dużo – on sam miał wystarczająco dużo wydatków by przeznaczać swoje złoto okolicznym możnym, nawet uzyskując z tego wymierne korzyści.
Powyższa sytuacja, w różnych wersjach i wariantach powtórzyła się w kilku państwach. Przeważnie schemat był podobny – przybysze, czy to żydzi, czy to turcy, czy poganie, czy chrześcijanie prosili różnych władców o złoto, uzbrojenie czy nawet zaopatrzenie obiecując przyłączenie się, bunt w okolicznym państwie czy utworzenie nowego państwa i złożenie darczyńcy hołdu. Byli przy tym niesamowicie przekonujący – mówili tamtejszymi językami, byli odziani jak ludzie za których się podawali, znali ich zwyczaje i nie dali po sobie poznać, że w rzeczywistości są zwykłymi wyłudzaczami.
Naturalnie część władców dała się jednak okpić. Przykładowo do Faraona przybyli ludzie podając się za Żydów prosili o sfinansowanie wyprawy zbrojnej do Palestyny. Gdy ci już utworzyliby swoje państwo, złożyliby władcy Nilu hołd i płacenie trybutu. Pan na Aleksandrii zgodził się i przekazał „Żydom” odpowiednie fundusze. Szczęściem dla niego, niektórzy kapłani byli zaniepokojeni, dlaczego przybysze załadowawszy skrzynie ze złotem na łodzie, zamiast płynąc brzegiem Synaju ku Palestynie, żeglowali na północ, ku Krecie. Ostatnią łódź z rzekomymi żydami, którzy mieli kłopoty z aprowizacją i dlatego zostali kilka godzin dłużej w porcie udało się wstrzymać, przez co Faraon nie stracił absolutnie całego złota jakie im ofiarował. Korzystając z zamieszania udało im się jednak zbiec, przez co nie ma ani jednego „języka”, który z przypieczonymi piętami, mógłby wyśpiewać kim jest i dla kogo pracuje.
Podobna sytuacja przydarzyła się Sułtanowi Saladynowi. Do Berytos przybyli ludzie podający się za Turków, którzy tłumacząc się obawą przed agresywnymi zakusami Cesarstwa, szukają protektora. Obiecali przeto złożyć hołd Saladynowi i poddać się władzy Berytos, w zamian za złoto i inne korzyści. Sułtan po negocjacjach, zgodził się i wydał „Turkom” złoto ze skarbca. W bogatym Berytos nikogo nie zdziwiły skrzynie ze złotem, niesione pod eskortą do portu na łodzie – nikt nie zwrócił na to uwagi, takie sytuacje zdarzają się w Berytos ostatnio często.
Trapezunt na szpilkach
Najciekawsza Sytuacja miała miejsce na dworze Cesarza Wschodniorzymskiego. Do Konstantynopola przybył konno posłaniec z listem od jednego z możnych greckich Nicefora Komnena. Ten, zapewniając Konstatyna o lojalności Greków z Trapezuntu, obiecał tam wszczęcie powstania, jeżeli tylko uzyska złoto i uzbrojenie na jego organizację. Wkrótce wozy pełne włóczni i złota, pod osłoną nocy ruszyły w kierunku granicy z Królestwem Kaukaskim. Gdy dotarły na na granice, na umówione miejsce zostały przejęte przez ludzi Nicefora. Grecy z Trapezuntu zapewniają jednak, że widzieli jednak jak na dłoni, że złoto i uzbrojenie z jego grodu, ruszyło następnego dnia w stronę Khertvisi.
Cesarz najwidoczniej także dał się okpić, jednak problem się na tym się nie kończy. Kommen kilka dni później został zasztyletowany w swoim łóżku, wraz z żoną i jedynym dziedzicem. Reszta możnych z Trapezuntu identyfikuje się jako Grecka. Podburzeni obietnicami Cesarza, sprowokowani tym co się stało, nasyłając zabójców na stronników królowej Tamary, siedzą jak na szpilkach. Tylko silny garnizon Kaukazu zostawiony tam wstrzymuje ich przed jawną rebelią.
Żydzi
Do wielu władców w rejonie morza śródziemnego przybyli także żydzi, prosząc o złoto na założenie faktorii na należącej do Syrakuz Krecie, obiecując zwrot pieniędzy wraz z odsetkami. Tutaj, zdecydowana większość władców odmówiła, jednak przykładowo, w swej mądrości władca-filozof Kartaginy dał się zwieść i przekazał rzekomym żydom pieniądze których już najpewniej nie zobaczy.
Kto za tym stoi?
Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że było to bardzo dobrze zaplanowana (i szczodrze opłacona) akcja czyjegoś wywiadu – co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Naturalne podejrzenia wysuwane są w stronę Kaukazu (jako, że kazus cesarza jest dowodem bardzo przekonującym), Syrakuz (jako, że rybacy egipscy i niektórzy handlarze na „złotym szlaku”, idą w zaparte widzieli łodzie pełne skrzyń ze złotem zmierzające ku należącej do Syrakuz Krecie, czy to w stronę Cesarza (który miałby sam zorganizować całą akcję i odstawić takie theatrum by ukryć podejrzenia względem samego siebie). A może stoi za tym ktoś inny, może kilku władców działających w porozumieniu, albo żaden z nich, a cała akcja to przypadek i splot kilku pozornie związanych ze sobą wydarzeń?
Skutki będą na TFach