Królestwo Bretanii
Historia
Każdy rozumny człowiek w Bretanii wiedział, że Wielka Plaga była karą zesłaną nam przez Boga. Sprowadzoną na wskutek nierządu, bezbożnych praktyk, chciwości oraz gnuśności. Zaraza ta przerzedziła cały świat doprowadzając do upadku wielu państw, w tym księstwa Bretanii, królestwa francuskiego oraz królestwa angielskiego. Zniosło to wszelkie wpływy jakie te dwa ostatnie państwa miały nad Bretanią.
W samej Bretanii zaraza zbierała żniwo podobnie jak w reszcie Europy, pustosząc miasta, wioski i zamki. Ale z nieznanej przyczyny plaga nie dosięgnęła niewielkiego zamku rodu Brienec. Miał być to jeden z wielu znaków danych od Boga. W owym zamku przyszedł na świat Artur. Był to młodzieniec energiczny, ale też uwielbiający stare legendy i pieśni. Niemała zasługa była w tym jego opiekuna, mnicha o imieniu Corentin. Corentin opowiadał i czytał młodemu Arturowi najrozmaitsze historię, lecz chłopak najbardziej upodobał sobie historię swojego imiennika, króla Artura z domu Pendragon, i wszystko co było z tym związane. Artur wyrósł na męża odważnego, pobożnego i gotowego do działania. Tuż po śmieci swego ojca i odziedziczeniu po nim wszystkiego, Artur stwierdził, że najwyższy czas wyjrzeć poza zamek i kilka najbliższych wiosek. Wyruszył ze swoją drużyną i odkrył że zaraza z legend faktycznie minęła, ale pozostawiła całą Bretanię w okrutnym nieładzie. Pewnego wieczora postanowił zatrzymać się na noc w opustoszałym klasztorze. Co zaszło tej nocy, tego nawet jego drużyna nie wie, ale porankiem Artur przepełniony był energią i miał przed sobą jasny cel - zjednoczyć Bretanię. Wrócił on do zamku by się przegrupować i ruszył z powrotem w drogę. Teraz jednak zamierzał on poszerzyć swoje władztwo.
Tak zaczęła się jego kilkuletnia kampania jednoczenia Bretanii słowem oraz mieczem, o której napisać można by wiele stronnic. W czasie owej kampanii zwalczał zbójeckich rycerzy i odbudowywał klasztory czy kościoły gdzie tylko mógł, ale nieważne co robił zawsze mógł liczyć na swoją lojalną drużynę. W ostatnich latach swej kampanii ruszył w stronę byłego królestwa Francji, aby zobaczyć czy nic nie zagraża Bretanii z tej strony. Odkrył tam ziemię wpływowego hrabiego de Verley. Był to już człowiek schorowany mający jedynie córkę. Artur skorzystał z tej okazji i wziął ją za swoją żonę. Pomogło mu to wcielić graniczne francuskie ziemię do swojego królestwa.
Po zakończonej kampanii i mając po swojej stronie to co zostało z kościoła ogłosił się królem Bretanii. Podboje jednak nie były jedynym celem króla Artura II. Przez te wszystkie lata, gdziekolwiek się nie udał szukał on Graala. Na dworze mówi się, że misję odnalezienia świętego kielicha dostał od Boga tej legendarnej nocy w opuszczonym klasztorze. Kiedy więc w trakcie wypraw nie udało się tej misji wykonać zaczął razem ze swoimi uczonymi studiować powieści, ballady i pieśni dotyczące legend arturiańskich. Doszedł w końcu do wniosku, że Graal musi znajdować się w ojczyźnie Brytów, z której zostali oni zepchnięci przez Sasów. Mówi się, że król chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, albowiem Artur od zawsze chciał dorównać swojemu legendarnemu imiennikowi, Arturowi z domu Pendragon. Aby tego dokonać i również posiąść tytuł króla wszystkich Brytów, król Artur musiałby zjednoczyć również Walię i Kornwalię.
Artystyczna wizja koronacji króla Artura II.
Religia
Wiara w Bretanii sama w sobie nie różni się drastycznie od tej sprzed upadku, oprócz kilku tylko różnic. Te niewielkie zmiany to przede wszystkim wiara w to, że o swoje odkupienie trzeba bardzo aktywnie dbać, albowiem Boga obraża gnuśność i liczenie na to że minimalnym wysiłkiem otrzyma się zbawienie. To właśnie sprowadziło na ludzkość karę. Zmiany te wynikają przede wszystkim z charakteru króla Artura II i jego wiary w ideały z legend arturiańskich. Taką formą aktywnego dążenia do zbawienie jest na przykład dla rycerstwa szukanie świętego Graala i walka ze złem. Dla reszty społeczeństwa nie jest to tak jasne, lecz aktywna walka z niegodziwością i grzesznikami zawsze jest mile widziana w oczach Boga.
Odbudowę na ziemiach Bretanii kościół dużej mierze zawdzięcza obecnemu królowi, który to nie szczędził zasobów, aby przywrócić miejsca Boga do dawnej świetności. Z tego powodu jak i z tego, że Ojciec Święty został już dawno przez kardynałów strawiony, a następcy nie widać, pozycja króla w kościele jest znacznie większa niż przed Wielką Plagą.