Wielkie Księstwo Brabantu
(zwane też czasami Ligą z Oss)
(zwane też czasami Ligą z Oss)
Historia:
Kiedy czarna śmierć nawiedzała Europę, władzę w Księstwie Brabancji pełnił Jan III z domu Reginarskiego. Mimo upływających lat na karku, książę nie spłodził ani jednego syna, który dotrwałby do dorosłego wieku. Z związku z Marią d’Evereux przetrwały jedynie córki Joanna, Małgorzata i Maria. Wobec tego, wydawać by się mogło, że „Księstwo Złotego Lwa” zostanie podzielone między kobiety oraz ich mężów – trzech wielkich panów – Wilhelma z Holandii, Ludwika z Flandrii i Reginalda z Geldrii. Nie w smak było to feudom i szlachcie lokalnej, która pod przewodnictwem Konstabla Franciszka z Mechelen, zaczęło rozglądać się za spadkobiercą pośród licznego „naturalnego” potomstwa Jana III. Poszukiwania te wreszcie ziściły się w Janie de Brant, panu na Ayseau, który przy pomocy całej frakcji jak i kanonika brukselskiego (nomen omen swego brata) Wilhelma de Brant, przekonał umierającego Księcia Jana (którego dopadła plaga), by spadek powierzył raczej męskiemu potomkowi.
Wstąpienie na tron w Brukseli i Antwerpii Jana IV wielce nie spodobało się jego przyrodnim siostrom, które wraz z swymi mężami, mimo szalejących epidemii, ruszyły po wydarty spadek. Wojna o sukcesję brabancką, jaka rozgorzała wtedy była iście makabryczna – tocząc się w tle czarnej zarazy, jawiła się jeszcze bardziej brutalna i barbarzyńska niż zazwyczaj. Flandria szybko wycofała się z walki, kiedy Hrabia Ludwik musiał wrócić do swych domen, ratować posiadłości przed powstaniem chłopskim nowej sekty „adoranistów”, natomiast księstwo Geldrii ostatecznie został powstrzymane przez groźby Biskupów Utchertu i Liege, sprzyjających nomen omen de Brantowi (opłaciło się mieć przyrodnie rodzeństwo w klerze). Jednak połączone siły domen Wilhelma IV – Zelandia, Holandia i Hainaut stały u bram Brukseli, którą oblegali, a na której pomoc nie mógł przyjść osłabiony młody książę. Największe miasto księstwa wreszcie otwarło swe bramy przed Wilhelmem, który szybko pożałował swej wyprawy. Ulice były opuszczone, obrońcy trzymający się jeszcze na nogach nieliczni, a całe miasto jakby wymarłe – dżuma wielkie żniwo zebrała. I wkrótce odcisnęła swe piętno także na zdobywcach, którzy zostali przerzedzeni przez zarazę, na którą zapadł i sam Wilhelm.
Wobec takiego obrotu rzeczy, zawarty został kompromis familijny między Janem, a Joanną – przyrodnie rodzeństwo pobrało się w prostej ceremonii na polach turniejowych Brukseli (poprzednia żona Jana z którą miał czterech synów, została zamordowana w trakcie wojny) – związek ten, na którego dyspensę udzielił sam Arcybiskup Kolonii (a właściwie jego legat, bo tamten akurat dawał ducha zarażony plagą), okazał się bezdzietny, lecz stał się podstawą nowego pokoju i ładu jak i dziedziczenia tronu przez dynastię de Brant (Joanna zaadoptowała synów Jana). Holendrzy tymczasem wycofali się z podkulonym ogonem, a na opuszczony tron w Amsterdamie zaproszony został Albrecht Wittelsbach – syn Ludwika Niemieckiego i siostry Wilhelma – Małgorzaty, zaś Hrabstwa Hainaut i Zeelandii pogrążyły się w chaosie. Były to jedne z ostatnich zapisków jakie wymienia dzieło „Roczniki Antwerpskie” – które zostały spisane już w „Ciemnej Erze”, gdyż zaraz miała nadejść najstraszniejsza fala zarazy, która na dobre zmieniła konstelacje politycznej.
Z Ciemnej Ery brak jest pełnych źródeł i kompleksowych zapisów historycznych – jedynie fragmenty odnalezione po opuszczonych klasztorach jak i tradycja ustna przekazują wieści o wydarzeniach jakie tam się działy. Wiadomo z nich, że księstwo brabanckie prawie przestało istnieć, kiedy potomkowie Jana IV wycofali się z Antwerpii do siedziby rodzinnej w Ayseau, w której to domniemywa się, że ród przetrwał. Tradycja ustna podaje też historie o różnych wojnach z sąsiednimi państewkami jak i rzekomym najeździe „ludów morza”, który odparł niejaki Anton z Ayseau (nie wiadomo, czy był to książę Antoni de Brant czy ledwie jakiś młodszy brat panującego księcia).
Pierwsze potwierdzone dane historyczne wiążą się z Księciem Baldwinem de Brantem „Odnowicielem”, który to zaczął na nowo odbudowę Brukseli i Antwerpii jak i ponowne zasiedlanie opustoszałych ziem Brabancji. Jego syn Gotfryd, dzięki udanej polityce mariaży (wydał swe siostry za Hrabiów Holandii i Flandrii, a sam pojął za żonę ostatnią przedstawicielkę dynastii z Goes w Zelandii) stworzył podstawy późniejszego Wielkiego Księstwa, akcentując przewodnią rolę Brukseli w tym rejonie. Jednak dopiero wielkie zwycięstwo jakie odniósł pod Oss z najazdem z wschodu (panują sprzeczne opinie, przeciwko komu wtedy walczyli mieszkańcy Niderlandów) ugruntowało jego status. Wtedy to władcy Geldrii, Holandii, Namur, Flandrii i Hainaut oraz biskupowie Utrechtu, Liege i Cambraia w akcie, jaki przeszedł do historii jako „Hołd z Oss” poddali swe krainy ochronie Książąt Brabancji, którzy od tego czasu przyjęli tytuł Wielkich Książąt.
Ustrój:
Obecnie Wielkie Księstwo Brabantu dzieli się na 12 podmiotów, które w jego skład wchodzą. Są to:
- Księstwo Brabancji, w którym panuje obecny Wielki Książę Henryk I;
- Księstwo Limburgii, w którym panuje obecny Wielki Książę Henryk I;
- Hrabstwo Zelandii, gdzie w imieniu Wielkiego Księcia namiestnictwo sprawuje Utryk van Goes;
- Marchia Antwerpii (Wolne Miasto Antwerpia), gdzie w imieniu Wielkiego Księcia namiestnictwo wykonuje Burgrabia Odon z Antwerpii;
- Arcyhrabstwo Hainaut gdzie panuje Arcyhrabia Wilhelm V de Ligny;
- Palatynat Flandryjski gdzie panuje Palatyn Ludwik VI de Dampierre;
- Hrabstwo Holandii gdzie panuje Floris VI de Wittelsbach;
- Marchię Namur gdzie Margrabią jest Robert III de Namur;
- Marchię Geldrii gdzie Margrabią jest Adolf de Egmond;
- Biskupstwo Utrechtu gdzie biskupem jest Jan de Brant;
- Biskupstwo Cambrai gdzie biskupem jest Florian z Ares;
- Biskupstwo Liege gdzie biskupem jest Rudolf de Klif.
Na mocy Hołdu z Oss, wielkomożni każdorazowo składają hołd kolejnemu władcy z dynastii de Brant jako Wielkiemu Księciu Brabantu i ich suzerenowi. Przyjęło się od czasu Gotfryda „Wielkiego”, że Wielcy Książęta zasięgają rad możnych, lecz dzięki sprawnej dyplomacji i lawirowaniu jego następców, nigdy nie zostało to obligo zapisane, a i zdarzało się, że nie zawsze odrębne zdania były brane pod uwagę. Na swoich dziedzinach możnowładcy mają spore uprawnienia – od utrzymywania prywatnych wojsk, których dowództwo oddają Brukseli na żądanie Wielkich Książąt, po udział w podatkach i cłach (zwłaszcza istotnych dla Antwerpii). Dzięki przywilejom inwestytury, Kościół Reński na ogół jest ostoją i podporą Wielkiego Księcia, jednak kiedy Rada Bredzka postanowi zainterweniować w sprawy świeckiego, jej głos nie powinien być pomijany.
Kultura:
Ziemie Wielkiego Księstwa Brabantu są tyglem wielu kultur i języków. Jednorodności nie sprzyjał fakt, że w ostatnich latach wielu kmieci przybywało na te ziemie z terenów dawnych Niemiec, Francji czy nawet Anglii. Tedy wykształciła się sytuacja, że szlachta i w miastach na zachodzie popularniejszy był francuski (a właściwie jego lokalne odmiany), w Geldrii dwór lokalny mówił po niemiecku, zaś w miastach Holandii, Utrechtu i Zelandii popularny był lokalny język niderlandzki (chociaż spotykano też angielski, zwłaszcza w diasporach miejskich). Kler w czasie nabożeństw jak i w dokumentacji posługuje się dalej zaś zmodyfikowaną łaciną kościelną, którą dostosowano to do lokalnych dialektów. Wobec tego kulturowego misku, nastała potrzeba wybrania jednego języka, który mógłby stać się Lingua Franca nowego państwa. Taki to powstał na bazie dialektu brabanckiego języka niderlandzkiego – Lingua Brantia, który ma jednak znaczne zapożyczenia (widoczne) z okolicznych języków.
Jeśli chodzi o kulturę, na życie mieszkańców wielkiego księstwa wpływ miały skrajne wydarzenia i czynniki, które do miksu z Kościołem Reńskim (dolnoreńskim), wykształciły społeczeństwo skrajności. Widać to zwłaszcza w okresie między karnawałem, a wielkim postem, gdzie w ciągu zaledwie jednego dnia, następuje przemiana skrajnie zabawowych, wręcz szaleńczych tłumów ludzi w pokornych i postnych chrześcijan, którzy wystrzegają się grzechu (czego nie można powiedzieć o nich w okresie karnawału).
Naturalna otwartość lokalnej ludności, została przyhamowana przez Ciemną Erę, lecz zdaje się, że z kolejnymi latami, pogoda ducha wraca na ulice brabanckich miast.
Religia:
Oficjalnym wyznaniem Wielkiego Księstwa Brabanckiego pozostaje tak jak od wieków – chrześcijaństwo. Jednakże wobec izolacji od czynników zewnętrznych (utracenie kontaktu z Rzymem), w Wielkim Księstwie wykształciła się specyficzna odmiana katolicyzmu zwana Kościołem Reńskim lub Dolnoreńskim. Po tym jak do biskupów Kościoła doszły tragiczne wieści o losie jak i spotkał ostatniego Ojca Świętego, ci uznali, że nastąpiła sedewakancja. Wobec tego, Kościół Reński nie ma jednego przywódcy, lecz w zastępstwie jego trzech biskupów starszych, oraz opaci Bawonitów z Leuven oraz Ostendy spotykają się co pewien czas w Bredzie (stąd te spotkania zwane są Radą Bredzką), gdzie razem dyskutują nad stanem Kościoła Reńskiego jak i podejmują dysputy na tematy doktrynalne.
Przez wspomniane już lata izolacji, Kościół Reński „odszedł” od kanonicznej linii kościoła katolickiego sprzed plagi, w kilku istotnych elementach. Przede wszystkim za św. Alcantem przyjęto naukę o dualizmie Boga. Jahwe w Kościele Reńskim nie jest Bogiem Miłości i Dobra… w sumie nie tylko. Poza jego obliczem miłości, które symbolizował Chrystus, istnieje też jego „złe” oblicze, które manifestuje się przez Lucyfera. Bóg jest Bogiem wszystkiego, Bogiem pełnym. Efektem tego jest tym bardziej rozpaczliwa w wiernych reńskich do okazania swej predestynacji (zwłaszcza w okresach postu, które są nie raz, a trzy razy w roku). Kolejną ważną różnicą jest przyjęcie przez reńczyków doktryny augustiańskiej predestynacji – człowiek wraz z swoim urodzeniem przeznaczony jest albo do zbawienia, albo do potępienia. Ludzie dobrymi uczynkami, mogą manifestować swoje przywiązanie do zbawienia i pokazać na rzekomy dowód, je w przypadku śmierci. Ostatnio Rada Bredzka ma zamiar dyskutować także nad tzw. „Czterema Punktami z Ostendy” autorstwa Brata Marcina – czyli:
1. Ludzkość ze swej natury jest zdeprawowana w wyniku grzechu Adama. Ludzie są z natury przeciwni Bogu i nie są w stanie miłować go z całego serca, duszy i umysłu. Służą raczej własnym interesom i działają dla własnych korzyści, odrzucając panowanie i zwierzchnictwo Boże. Dlatego też żaden człowiek nie jest zdolny moralnie, aby wybrać posłuszeństwo wobec Boga. Tym samym własne starania ze strony człowieka nie mają żadnego wpływu na jego zbawienie, a wynika to z faktu, iż posłuszeństwo Bogu jest sprzeczne z naturą upadłego człowieka, a więc i niemożliwe z jego własnej woli.
2. Bóg wybrał ludzi, którzy zostaną zbawieni nie ze względu na uczynki czy wiarę, lecz raczej na jego wolę i łaskę. Wybrani otrzymają nieskończoną łaskę, a reszta zostanie potępiona.
3. Bóg określił, że niektórzy będą zbawieni ze względu na Boże bezwarunkowe wybranie, On też określił, że Chrystus umrze za wybranych. Wszyscy ci, którzy zostali przez Boga wybrani i za których umarł Chrystus będą zbawieni.
4. Bóg wybrał zostają pociągnięci do niego przez nieodpartą łaskę. Bóg sprawia, że człowiek pragnie zbliżyć się do niego. Gdy Bóg powołuje, człowiek odpowiada. Człowiek wybrany nie ma możliwości nie odpowiedzieć pozytywnie na Bożą nieodpartą łaskę.
Nie ma jednak jeszcze konsensusu, czy przyjąć je do doktryny Kościoła Reńskiego.
W Kościele Reńskim utrzymane zostały początkowo zakony – lecz te wobec czasów trwogi, a także zbytniego rozbicia, zaczęły albo wymierać, albo się łączyć. Ostatecznie pozostał tylko jeden, główny zakon reński – Kontemplacyjne Bractwo św. Bawona z Gandawy (Bawonici) wywodzący się z reguły benedyktyńskiej. Poza trzema starymi biskupstwami (Utrecht, Cambrai i Liege), to właśnie dwaj opaci Bawoniccy nadają ton dla Kościoła Reńskiego.
Z rzeczy wartych wspomnienia, warto odnotować jeszcze, że Gotfryd „Wielki” w ramach Hołdu z Oss zagwarantował sobie i swoim potomkom inwestyturę kościelną – kapituły lub zgromadzenia zakonne wybierają swych przywódców, lecz ci muszą zostać zatwierdzeni przez Wielkiego Księcia – sprawia to, że władcy duchowni często stoją po stronie de Brantów w ich sporach z innymi możnymi.
Kościół Reński przy całym swoim doktrynaliźmie podchodzi jednak o dziwo dużo łagodniej do nieformalnych, naturalnych związków (zwłaszcza wśród szlachty), a bękarty mają często pozycję niewiele gorszą jak dzieci z prawego łoża (chociaż czy będą dziedziczyły tytuły i majętności zależy w dużej mierze od ojca).
Mapa:Kiedy czarna śmierć nawiedzała Europę, władzę w Księstwie Brabancji pełnił Jan III z domu Reginarskiego. Mimo upływających lat na karku, książę nie spłodził ani jednego syna, który dotrwałby do dorosłego wieku. Z związku z Marią d’Evereux przetrwały jedynie córki Joanna, Małgorzata i Maria. Wobec tego, wydawać by się mogło, że „Księstwo Złotego Lwa” zostanie podzielone między kobiety oraz ich mężów – trzech wielkich panów – Wilhelma z Holandii, Ludwika z Flandrii i Reginalda z Geldrii. Nie w smak było to feudom i szlachcie lokalnej, która pod przewodnictwem Konstabla Franciszka z Mechelen, zaczęło rozglądać się za spadkobiercą pośród licznego „naturalnego” potomstwa Jana III. Poszukiwania te wreszcie ziściły się w Janie de Brant, panu na Ayseau, który przy pomocy całej frakcji jak i kanonika brukselskiego (nomen omen swego brata) Wilhelma de Brant, przekonał umierającego Księcia Jana (którego dopadła plaga), by spadek powierzył raczej męskiemu potomkowi.
Wstąpienie na tron w Brukseli i Antwerpii Jana IV wielce nie spodobało się jego przyrodnim siostrom, które wraz z swymi mężami, mimo szalejących epidemii, ruszyły po wydarty spadek. Wojna o sukcesję brabancką, jaka rozgorzała wtedy była iście makabryczna – tocząc się w tle czarnej zarazy, jawiła się jeszcze bardziej brutalna i barbarzyńska niż zazwyczaj. Flandria szybko wycofała się z walki, kiedy Hrabia Ludwik musiał wrócić do swych domen, ratować posiadłości przed powstaniem chłopskim nowej sekty „adoranistów”, natomiast księstwo Geldrii ostatecznie został powstrzymane przez groźby Biskupów Utchertu i Liege, sprzyjających nomen omen de Brantowi (opłaciło się mieć przyrodnie rodzeństwo w klerze). Jednak połączone siły domen Wilhelma IV – Zelandia, Holandia i Hainaut stały u bram Brukseli, którą oblegali, a na której pomoc nie mógł przyjść osłabiony młody książę. Największe miasto księstwa wreszcie otwarło swe bramy przed Wilhelmem, który szybko pożałował swej wyprawy. Ulice były opuszczone, obrońcy trzymający się jeszcze na nogach nieliczni, a całe miasto jakby wymarłe – dżuma wielkie żniwo zebrała. I wkrótce odcisnęła swe piętno także na zdobywcach, którzy zostali przerzedzeni przez zarazę, na którą zapadł i sam Wilhelm.
Wobec takiego obrotu rzeczy, zawarty został kompromis familijny między Janem, a Joanną – przyrodnie rodzeństwo pobrało się w prostej ceremonii na polach turniejowych Brukseli (poprzednia żona Jana z którą miał czterech synów, została zamordowana w trakcie wojny) – związek ten, na którego dyspensę udzielił sam Arcybiskup Kolonii (a właściwie jego legat, bo tamten akurat dawał ducha zarażony plagą), okazał się bezdzietny, lecz stał się podstawą nowego pokoju i ładu jak i dziedziczenia tronu przez dynastię de Brant (Joanna zaadoptowała synów Jana). Holendrzy tymczasem wycofali się z podkulonym ogonem, a na opuszczony tron w Amsterdamie zaproszony został Albrecht Wittelsbach – syn Ludwika Niemieckiego i siostry Wilhelma – Małgorzaty, zaś Hrabstwa Hainaut i Zeelandii pogrążyły się w chaosie. Były to jedne z ostatnich zapisków jakie wymienia dzieło „Roczniki Antwerpskie” – które zostały spisane już w „Ciemnej Erze”, gdyż zaraz miała nadejść najstraszniejsza fala zarazy, która na dobre zmieniła konstelacje politycznej.
Z Ciemnej Ery brak jest pełnych źródeł i kompleksowych zapisów historycznych – jedynie fragmenty odnalezione po opuszczonych klasztorach jak i tradycja ustna przekazują wieści o wydarzeniach jakie tam się działy. Wiadomo z nich, że księstwo brabanckie prawie przestało istnieć, kiedy potomkowie Jana IV wycofali się z Antwerpii do siedziby rodzinnej w Ayseau, w której to domniemywa się, że ród przetrwał. Tradycja ustna podaje też historie o różnych wojnach z sąsiednimi państewkami jak i rzekomym najeździe „ludów morza”, który odparł niejaki Anton z Ayseau (nie wiadomo, czy był to książę Antoni de Brant czy ledwie jakiś młodszy brat panującego księcia).
Pierwsze potwierdzone dane historyczne wiążą się z Księciem Baldwinem de Brantem „Odnowicielem”, który to zaczął na nowo odbudowę Brukseli i Antwerpii jak i ponowne zasiedlanie opustoszałych ziem Brabancji. Jego syn Gotfryd, dzięki udanej polityce mariaży (wydał swe siostry za Hrabiów Holandii i Flandrii, a sam pojął za żonę ostatnią przedstawicielkę dynastii z Goes w Zelandii) stworzył podstawy późniejszego Wielkiego Księstwa, akcentując przewodnią rolę Brukseli w tym rejonie. Jednak dopiero wielkie zwycięstwo jakie odniósł pod Oss z najazdem z wschodu (panują sprzeczne opinie, przeciwko komu wtedy walczyli mieszkańcy Niderlandów) ugruntowało jego status. Wtedy to władcy Geldrii, Holandii, Namur, Flandrii i Hainaut oraz biskupowie Utrechtu, Liege i Cambraia w akcie, jaki przeszedł do historii jako „Hołd z Oss” poddali swe krainy ochronie Książąt Brabancji, którzy od tego czasu przyjęli tytuł Wielkich Książąt.
Ustrój:
Obecnie Wielkie Księstwo Brabantu dzieli się na 12 podmiotów, które w jego skład wchodzą. Są to:
- Księstwo Brabancji, w którym panuje obecny Wielki Książę Henryk I;
- Księstwo Limburgii, w którym panuje obecny Wielki Książę Henryk I;
- Hrabstwo Zelandii, gdzie w imieniu Wielkiego Księcia namiestnictwo sprawuje Utryk van Goes;
- Marchia Antwerpii (Wolne Miasto Antwerpia), gdzie w imieniu Wielkiego Księcia namiestnictwo wykonuje Burgrabia Odon z Antwerpii;
- Arcyhrabstwo Hainaut gdzie panuje Arcyhrabia Wilhelm V de Ligny;
- Palatynat Flandryjski gdzie panuje Palatyn Ludwik VI de Dampierre;
- Hrabstwo Holandii gdzie panuje Floris VI de Wittelsbach;
- Marchię Namur gdzie Margrabią jest Robert III de Namur;
- Marchię Geldrii gdzie Margrabią jest Adolf de Egmond;
- Biskupstwo Utrechtu gdzie biskupem jest Jan de Brant;
- Biskupstwo Cambrai gdzie biskupem jest Florian z Ares;
- Biskupstwo Liege gdzie biskupem jest Rudolf de Klif.
Na mocy Hołdu z Oss, wielkomożni każdorazowo składają hołd kolejnemu władcy z dynastii de Brant jako Wielkiemu Księciu Brabantu i ich suzerenowi. Przyjęło się od czasu Gotfryda „Wielkiego”, że Wielcy Książęta zasięgają rad możnych, lecz dzięki sprawnej dyplomacji i lawirowaniu jego następców, nigdy nie zostało to obligo zapisane, a i zdarzało się, że nie zawsze odrębne zdania były brane pod uwagę. Na swoich dziedzinach możnowładcy mają spore uprawnienia – od utrzymywania prywatnych wojsk, których dowództwo oddają Brukseli na żądanie Wielkich Książąt, po udział w podatkach i cłach (zwłaszcza istotnych dla Antwerpii). Dzięki przywilejom inwestytury, Kościół Reński na ogół jest ostoją i podporą Wielkiego Księcia, jednak kiedy Rada Bredzka postanowi zainterweniować w sprawy świeckiego, jej głos nie powinien być pomijany.
Kultura:
Ziemie Wielkiego Księstwa Brabantu są tyglem wielu kultur i języków. Jednorodności nie sprzyjał fakt, że w ostatnich latach wielu kmieci przybywało na te ziemie z terenów dawnych Niemiec, Francji czy nawet Anglii. Tedy wykształciła się sytuacja, że szlachta i w miastach na zachodzie popularniejszy był francuski (a właściwie jego lokalne odmiany), w Geldrii dwór lokalny mówił po niemiecku, zaś w miastach Holandii, Utrechtu i Zelandii popularny był lokalny język niderlandzki (chociaż spotykano też angielski, zwłaszcza w diasporach miejskich). Kler w czasie nabożeństw jak i w dokumentacji posługuje się dalej zaś zmodyfikowaną łaciną kościelną, którą dostosowano to do lokalnych dialektów. Wobec tego kulturowego misku, nastała potrzeba wybrania jednego języka, który mógłby stać się Lingua Franca nowego państwa. Taki to powstał na bazie dialektu brabanckiego języka niderlandzkiego – Lingua Brantia, który ma jednak znaczne zapożyczenia (widoczne) z okolicznych języków.
Jeśli chodzi o kulturę, na życie mieszkańców wielkiego księstwa wpływ miały skrajne wydarzenia i czynniki, które do miksu z Kościołem Reńskim (dolnoreńskim), wykształciły społeczeństwo skrajności. Widać to zwłaszcza w okresie między karnawałem, a wielkim postem, gdzie w ciągu zaledwie jednego dnia, następuje przemiana skrajnie zabawowych, wręcz szaleńczych tłumów ludzi w pokornych i postnych chrześcijan, którzy wystrzegają się grzechu (czego nie można powiedzieć o nich w okresie karnawału).
Naturalna otwartość lokalnej ludności, została przyhamowana przez Ciemną Erę, lecz zdaje się, że z kolejnymi latami, pogoda ducha wraca na ulice brabanckich miast.
Religia:
Oficjalnym wyznaniem Wielkiego Księstwa Brabanckiego pozostaje tak jak od wieków – chrześcijaństwo. Jednakże wobec izolacji od czynników zewnętrznych (utracenie kontaktu z Rzymem), w Wielkim Księstwie wykształciła się specyficzna odmiana katolicyzmu zwana Kościołem Reńskim lub Dolnoreńskim. Po tym jak do biskupów Kościoła doszły tragiczne wieści o losie jak i spotkał ostatniego Ojca Świętego, ci uznali, że nastąpiła sedewakancja. Wobec tego, Kościół Reński nie ma jednego przywódcy, lecz w zastępstwie jego trzech biskupów starszych, oraz opaci Bawonitów z Leuven oraz Ostendy spotykają się co pewien czas w Bredzie (stąd te spotkania zwane są Radą Bredzką), gdzie razem dyskutują nad stanem Kościoła Reńskiego jak i podejmują dysputy na tematy doktrynalne.
Przez wspomniane już lata izolacji, Kościół Reński „odszedł” od kanonicznej linii kościoła katolickiego sprzed plagi, w kilku istotnych elementach. Przede wszystkim za św. Alcantem przyjęto naukę o dualizmie Boga. Jahwe w Kościele Reńskim nie jest Bogiem Miłości i Dobra… w sumie nie tylko. Poza jego obliczem miłości, które symbolizował Chrystus, istnieje też jego „złe” oblicze, które manifestuje się przez Lucyfera. Bóg jest Bogiem wszystkiego, Bogiem pełnym. Efektem tego jest tym bardziej rozpaczliwa w wiernych reńskich do okazania swej predestynacji (zwłaszcza w okresach postu, które są nie raz, a trzy razy w roku). Kolejną ważną różnicą jest przyjęcie przez reńczyków doktryny augustiańskiej predestynacji – człowiek wraz z swoim urodzeniem przeznaczony jest albo do zbawienia, albo do potępienia. Ludzie dobrymi uczynkami, mogą manifestować swoje przywiązanie do zbawienia i pokazać na rzekomy dowód, je w przypadku śmierci. Ostatnio Rada Bredzka ma zamiar dyskutować także nad tzw. „Czterema Punktami z Ostendy” autorstwa Brata Marcina – czyli:
1. Ludzkość ze swej natury jest zdeprawowana w wyniku grzechu Adama. Ludzie są z natury przeciwni Bogu i nie są w stanie miłować go z całego serca, duszy i umysłu. Służą raczej własnym interesom i działają dla własnych korzyści, odrzucając panowanie i zwierzchnictwo Boże. Dlatego też żaden człowiek nie jest zdolny moralnie, aby wybrać posłuszeństwo wobec Boga. Tym samym własne starania ze strony człowieka nie mają żadnego wpływu na jego zbawienie, a wynika to z faktu, iż posłuszeństwo Bogu jest sprzeczne z naturą upadłego człowieka, a więc i niemożliwe z jego własnej woli.
2. Bóg wybrał ludzi, którzy zostaną zbawieni nie ze względu na uczynki czy wiarę, lecz raczej na jego wolę i łaskę. Wybrani otrzymają nieskończoną łaskę, a reszta zostanie potępiona.
3. Bóg określił, że niektórzy będą zbawieni ze względu na Boże bezwarunkowe wybranie, On też określił, że Chrystus umrze za wybranych. Wszyscy ci, którzy zostali przez Boga wybrani i za których umarł Chrystus będą zbawieni.
4. Bóg wybrał zostają pociągnięci do niego przez nieodpartą łaskę. Bóg sprawia, że człowiek pragnie zbliżyć się do niego. Gdy Bóg powołuje, człowiek odpowiada. Człowiek wybrany nie ma możliwości nie odpowiedzieć pozytywnie na Bożą nieodpartą łaskę.
Nie ma jednak jeszcze konsensusu, czy przyjąć je do doktryny Kościoła Reńskiego.
W Kościele Reńskim utrzymane zostały początkowo zakony – lecz te wobec czasów trwogi, a także zbytniego rozbicia, zaczęły albo wymierać, albo się łączyć. Ostatecznie pozostał tylko jeden, główny zakon reński – Kontemplacyjne Bractwo św. Bawona z Gandawy (Bawonici) wywodzący się z reguły benedyktyńskiej. Poza trzema starymi biskupstwami (Utrecht, Cambrai i Liege), to właśnie dwaj opaci Bawoniccy nadają ton dla Kościoła Reńskiego.
Z rzeczy wartych wspomnienia, warto odnotować jeszcze, że Gotfryd „Wielki” w ramach Hołdu z Oss zagwarantował sobie i swoim potomkom inwestyturę kościelną – kapituły lub zgromadzenia zakonne wybierają swych przywódców, lecz ci muszą zostać zatwierdzeni przez Wielkiego Księcia – sprawia to, że władcy duchowni często stoją po stronie de Brantów w ich sporach z innymi możnymi.
Kościół Reński przy całym swoim doktrynaliźmie podchodzi jednak o dziwo dużo łagodniej do nieformalnych, naturalnych związków (zwłaszcza wśród szlachty), a bękarty mają często pozycję niewiele gorszą jak dzieci z prawego łoża (chociaż czy będą dziedziczyły tytuły i majętności zależy w dużej mierze od ojca).
Może być ten kolor albo jakiś ciemnoszary.