Nec Hercules contra plures
Wskazówka: wojna nie jest rozpisana "frontami" a bardziej chronologicznie
Preludium
Przez ostatnie kilka lat, Wolne Ziemie prowadziły agresywną politykę polegającą na ciągłej ekspansji, rozkułaczaniu i wywłaszczeniu rycerstwa i szlachty, oddając ich często w ręce najemnych Nogajów. Zajęcie Kaukazu a następnie Persji i stworzenie tam podległego państwa klienckiego, potem najazd na Armenię i Mezopotamię, spowodował, że już nie tylko bojarstwo ruskie i urzędnicy z Konstantynopola podnieśli zaniepokojone głowy w kierunku Hulajgrodu, ale i władcy tych (a nawet dalekich!) państw. Wobec uległości Chana, zbuntowali się jego bojarzy, w skutek czego musiał on zerwać sojusz z hospodarem. Następnie, zagrożone pogańskie państwa w Europy środkowej i północnej zawarły sojusz, na wypadek napaści. Hospodar, pewny swoich sił, nie zważając na to, nie zaprzestał podbojów, ale wyprawił się na Sycylię, a chwilę potem napadł na Zakon Tau. Przelało to czarę goryczy i niepokoju sąsiadów...
Niespodziewana zdrada
Oblegające Wiedeń wojska Kazackie zwijały oblężenie. Pakowano na wozy namioty, gaszono ogniska, czyszczono uzbrojenie i zadawano koniom siana i owsu by miały siłę na długą drogę - ranem, semaforzaste wieże pobudowane na całej szerokości chłopskiego państwa, które znacznie przyśpieszały logistykę wojska, pokazały, że z terenów Chorwacji następują wojska Cesarza Konstantyna. Niespełna 2 tysiące zaprawionego w boju wojska zwijało manatki, gdy w z zachodniej części obozu, pod południową bramą Wiednia, zaczęły dobiegać głośnie krzyki i zawierucha. Kazacy w pierwszej chwili myśleli, że rycerstwo zakonne urządziło wycieczkę z twierdzy, jednak myśl tak była zbyt nieprawdopodobna i nielogiczna by mogli w to uwierzyć. Za chwilę jednak sami przekonali się, że to nie rycerstwo Tau, ale ich niedawnych sojuszników z Antwerpii podniosło na nich swą zakutą, dzierżącą miecz dłoń.
Tabory!
Kilkuset ciężkozbrojnych kawalerzystów cesarza, a za nimi piechota zaciężna i najemna Hefajstena wbiła się w niespodziewających się takiego obrotu spraw kazaków. Początkowe próby oporu zamieniły się w paniczną ucieczkę i niechybnie skończyło by się na rzezi kazaków, gdyby nie pospolite ruszenie Brabanckie, które będąc już chyba czwarty rok na wyprawie uznało, że coś im się od życia należy, i zamiast ruszyć w pogoń za wrogiem, rzuciło się na tabory hospodara. Znacznie osłabiło to możliwości pogoni i wykończenia wroga a i dosyć mocno zdyscyplinowane wojsko i kadra oficerska wojsk Wolnych Ziem, w miarę szybko zapanowała nad chaosem, zwołując pikinierów i wycofując się w jako takim porządku w stronę Debreczyna, gdzie mieli dostać świeżo zwerbowane uzupełnienia. Pod Wiedniem zostało jednak wiele trupów, tabory i wozy bojowe, porzucone przez pierzchających przed śmiercią chłopów.
Inwazja Ruska
Kilka lat wytężonej pracy kowali i płatnerzy oraz formowania coraz to nowych drużyn, w końcu pozwoliło Królowi Rusi Dymitrowi na przeciwstawienie się sąsiadowi z południa. Tłumnie zwołane bojarstwo, które przez kilka długich lat siedziało na swoich posiadłościach i spoglądało na południe, stawiło się chętne do walki z rewolucjonistami chłopskimi. Arma Rusi pod dowództwem sławnego Nikity Pokryszkina wyruszyła spod Smoleńska, kierując się na miasto nazwane imieniem Symeona Złotorękiego (dawny Kijów). Wiosną, ogromna licząca prawie 5 tysięcy chłopa armia przekroczyła granice z Wolnymi Ziemiami, biorąc w oblężenie miasto.
Przygotowania do obrony Symoneogradu
Hospodar albo miał przeczucie, że wkrótce sąsiedzi obrócą się przeciw niemu, albo na wszelki wypadek, w ciągu dwóch ostatnich lat pobudował na terenie państwa grody lub otoczył miasta wałami czy choćby palisadą. Symoneograd był szczególnie ważny, ze względu na graniczną lokalizację - solidne wały zostały ostatnio wzmocnione a garnizon zdecydowanie zwiększony. Na wałach pojawiły się blidy a wokół fortyfikacji rozpoczęto prace ziemne, gdy wieże sygnałowe dały znać, że nadchodzi przepotężna armia wroga. Spalono wówczas okoliczne wioski oraz zatruto studnie, przygotowując je pod nadejście wroga.
Oblężenie miasta
Rusini natychmiast rozpoczęli budowę obozu, przygotowując się na oblężenie. Wytyczne sugerowały wzięcie miasta szturmem, jednak tak silnie obwarowane miasto musiało przejść duże i intensywne "przygotowania" by móc posłać nań nawet najlepszą drużynę. Zaopatrzono się zatem nie tylko blidy, drabiny, tarany, ale podciągnięto pod miasto także katapultę, której nikt od czasów Wielkiej Zarazy nie widział. Oprócz głównodowodzącego Pokryszkina, sztab Króla Dymitra zasilił także Iwan Dołgorukow - nadworny inżynier, specjalizujący się w budowie i obsłudze tego typu niszczycielskich urządzeń. Wkrótce zaczęto ostrzał...
Obrońcy miasta dzielnie odpierają pierwszy szturm
...oraz kontrostrzał. Co prawda, biffy ustawione na wałach nie miały takiej celności, precyzji, zasięgu i siły by razić obóz nieprzyjaciela, jednak i do miasta, przed zamknięciem bram, przybył młody i ambitny inżynier zwany Damagariwem, świeży absolwent Ajentury Wojskowej mający obsługiwać małe katapulty Kazaków. Przez pierwsze kilka tygodni, obsługa broni miotającej obleganych i oblegających nawzajem ostrzeliwała się z takim czy innym skutkiem. Naturalnie, katapulta Rusi oraz relatywna łatwość ostrzeliwania umocnień dawała zdecydowaną przewagę armii Dymitra. Poczyniono wyłom w wałach i podjęto próbę szturmu. Szybko okazało się jednak, że Symeonograd jest silnie obsadzony łucznikami, a blidy ustawione na wałach skutecznie miotają głazy w nadciągających wojów, przez co po niespełna godzinnej próbie wzięcia umocnień siłą, odstąpiono od tego pomysłu. Tymczasem...
Próba sił
Plany hospodara i rady wojennej były takie by zatrzymać wroga nad Dunajem, jednak niespodziewana zmiana frontu przez Pana na Antwerpii spowodowały chaos i zmianę planów. Armia Rzymska, po szybkim zajęciu Chorwacji przekraczała właśnie Dunaj, ciągnąc ku Debreczynowi, więc pobite pod Wiedniem wojska, wycofały się na Madziarię, łącząc się z nowo formowanymi oddziałami, po czym ruszyły stawić czoła wrogu.
Mieszkańcy osady Segedyn, długo będą przetapiać hełmy i okucia tarcz na garnki i patelnie oraz podcierać się pociętymi kawałkami płaszczy i peleryn. Na rozległych równinach stanęły naprzeciw siebie dwie armie - Rzymska, licząca koło 3 tysięcy zaciężnych pod dowództwem Wielkiego Domestyka Metochitesa oraz blisko 4 tysięczna armia Kazacka, dowodzona przez samego hospodara Jurka Budiennego. Do wojska Hospodarskiego, w przededniu bitwy dołączyło jeszcze 300 ochotniczych piechurów, zagrzanych do boju trwającą od wielu lat antyelitarną propagandą, wzmocnioną jeszcze ostatnio dziełem Beli Arpadowicza.
Mimo pewnej dysproporcji sił, ciężko powiedzieć kto stając do tego starcia miał przewagę. Z jednej strony za Wolnymi Ziemiami przemawiało liczne gro instytucji i funkcjonujących w państwie Kazackim rozwiązań wspierających militaryzm, takich jak funkcjonująca od dawna Ajentura Wojskowa wypuszczająca doborową kadrę oficerską, system opieki dla weteranów, korpus medyczny oraz wachlarz innych działań mniejszej wagi, wzmacniających znacznie morale i efektywność wojska. Druga strona jednak także nie była ułomkami. Cesarz w zeszłym roku przeprowadził reformę hoplicką przezbrajając i przeszkalając część piechoty w skutek czego włócznicy zostali dozbrojeni w tarcze oraz nauczeni walki w ścisłym szeregu. Kawaleria Cesarska uzyskała także podkucia takie same, jak rohatyńcy na Wolnych Ziemiach, w skutek czego także jazda zwiększyła swoją efektywność. Sojusz ołtarza z tronem, obietnice dalszych nadań i zwiększenia pozycji cerkwi, sprawiły, że przy każdej armii utworzono korpus kapelanów, wspierających wojsko Słowem Bożym. Najsilniejszym jednak atutem Konstantyna było kilkuset ciężkozbrojnych gwardzistów wareskich, wspomaganych doborowymi skutatoi. Hospodar wiedział, że z tak ciężkimi przeciwnikami mogą jego wojska mieć problem, więc zadecydował wystawić przeciwko nim lżejszą, acz nie pozbawionych solidnych kolczug i dobrej broni piechurów średniozbrojnych, przeplatanych z tarczownikami.
Bitwa pod Segedynem
Nim bitwa się zaczęła, do obozu przybył poseł Kazacki, który zamiast z Cesarzem, zaczął rozprawiać z jego wojskiem. Oprócz wyzwisk skierowanych pod jego adresem typu "Jaki z niego do diabła rycerz, jeśli nie umie gołą dupą jeża zabić?", poseł opowiadał wojsku, że w przeciwieństwie do ludzi na Wolnych Ziemiach, stratioci są wyzyskiwani i pogardzani przez Cesarza, walcząc o ziemie, których nie dostaną, nie widując rodzin i domów przez wiele lat. Słaby był wynik tej przemowy, zważając na fakt, że stratioci od ponad dwóch lat siedzieli w domach a na polu bitwy nie było go ani jednego. Poseł został naturalnie powieszony.
Ciężkozbrojna piechota Rzymska pod Segedynem
Chwilę później wojska stanęły naprzeciw siebie. Łuczników nie brakowało po obu stronach i na kilkanaście minut, grad strzał zasłonił niebo. Mimo, że prawie 2 tysiące łuczników wzięło udział w ostrzale, nie wydaje się, by któraś strona odniosła na skutek tego jakieś poważne straty - prawie każdy żołnierz miał kolczugę lub solidną tarczę. Gdzieniegdzie w szeregach hospodara ktoś dostał strzałą w czoło albo nieosłonioną nogę, jednak daleko posunięte byłoby stwierdzenie, że wojsko zostało zdziesiątkowane. Domestyk rzucił zatem swoją piechotę oraz kawalerię do ofensywy. Równocześnie ze starciem piechoty, doszło do potyczki kawalerii. Tę ostatnią, zdecydowanie zwyciężyli konni rohatyńcy kazaccy, lepiej uzbrojeni i wyszkoleni, potrafili ostrzeliwać podczas starcia przeciwnika z siodła. Batalia piechoty trwała pewnie z parę godzin, a żadna ze stron nie mogła zdobyć przewagi. Rohatyńcy jednak, wspomagani Nogajami, po rozprawieniu się z lekką jazdą Cesarza, uderzyli na walczącą piechotę z flanki, co zmusiło Domestyka do wycofania wojska do obozu. Kawaleria Wolnych Ziem, próbowała "podgryźć" wroga, jednak jakiekolwiek zbliżenie się do wycofujących się czy obozu, skutkowało ostrzałem łuczników i stratami w koniach. Zmęczeni po jednej i drugiej stronie wojacy, z ulgą wycofali się do swoich obozów. Bitwa została nierozstrzygnięta.
Symeonograd trzyma się nadal!
Tymczasem na północy przyszło lato, a oblężenie trwało nadal. W połowie czerwca, wały były już bardziej naruszone - w kilku miejscach powstały wyłomy na tyle duże, by móc z powodzeniem próbować szturmu. Tarczownicy i reszta piechoty ruszyła z drabinami i taranem na miasto. Grad strzał, głazy z blid oraz ciężkie kamienie zrzucane z umocnień powitały szturmujących. Łucznicy Dymitra podeszli pod miasto za piechotą i zaczęli kontrostrzał. W pewnym momencie, dobrzy przy szturmach tarczownicy zdobyli główną - południową bramę, wyrzynając stacjonujących tam łuczników, jednak po chwili zostali wyparci przez dowodzącego obroną Semena Naliwajko, który osobiście poprowadził oddziały milicji złożone ze Złotorękich do walki. Wyznawcy Symeona, wiedząc, co stało się z ich braćmi, wyprali wroga z bramy. Blisko dwugodzinny szturm, oprócz strat po obu stronach, ponownie zakończył się fiaskiem i z obozu oblegających zatrąbiono do odwrotu. Mimo porażki, garnizon został bardzo mocno osłabiony.
Uzda w dłoń!
Bardzo licznej konnicy złożonej po połowie z bojarów, po połowie z ciężkiego rycerstwa zakutego w orychalk, od początku oblężenia bardzo się przykrzyło w obozie. Początkowo szczególnie bojarzy, rozpierzchli się na okolice, plądrując i dokonując gwałtu i rabunku na Bogu ducha winnych chłopach. Ci, od początku byli bardzo wrogo nastawieni do najeźdźcy. Propaganda przedstawiała Rusinów jako ciemiężycieli i wyzyskiwaczy, więc część chłopów, postanowiła sama wziąć los w swoje ręce i uzbrajając się w kosy, siekiery, łuki i dzidy, a nie rzadko i biorąc ze sobą konie, ruszyła tłumnie do lasów lub na stepy, zaczynając wojnę partyzancką i utrudniając przeciwnikowi okupowanie ternu. Każda akcja budzi reakcję - Nikita, widząc, opór chłopów, pozwolił całej kawalerii zaciężnej (zarówno ciężkiemu rycerstwu, jak i lekkiej jeździe) tłumić brutalnie wszelkie oznaki sprzeciwu. Zmusiła go do tego także sytuacja - tak ogromnej armii, ciężko było dostarczać na czas pożywienie, więc rozpraszając oddziały, zdecydowanie łatwiej będzie utrzymać tyle ludzi i koni.
Hulaj dusza, piekła nie ma!
Puszczone w swawolę, łącznie ponad półtora tysiąca jazdy, tak bardzo zapędziło się w podbijaniu wroga, że w pewnym momencie, jedna sotnia bojarska znalazła się pod leżącym kilkaset mil na wschód Wołgogradem. Na szczęście, z końcem sierpnia, kończyła się budowa wałów wokół miasta, dzięki czemu swawolnicy nie dostali się do środka i zadowolili się jedynie spaleniem wiosek wokół miasta. Podobnie działo się w całej macierzystej części państwa. Trudno jest zapanować nad tak dużą ilością wojska, szczególnie gdy ma się na głowie oblężenie a lwia część armii to szlachta i dumne rycerstwo. Zagony rycerstwa dotarły pod Jassy na Mołdawi i Tarnogród na Rusi Czerwonej, kradnąc bydło chłopom i goniąc je tabunami na Ruś. Większość wojsk Hospodara, znajdowała się w tym czasie na południu, strzegąc Madziarii przed wojskami Rzymu.
Nad wieloma wioskami na Wolnych Ziemiach unosi się świetlista łuna...
Część kawalerii wróciła na granicę Rusińską, gdyż wieści donosiły, że jakiś zagon jazdy kazackiej pali okoliczne wioski. Po rozbiciu wroga, wrócono do dalszej zabawy.
Wieże sygnalizacyjne i Hulajgród w zamknięciu.
Tak duże plądrowanie państwa powinno wzbudzić reakcję stojącego pod Segedynem hospodara. Jedyną opcją było wycofanie kawalerii do Macierzy i wycofanie się na bardziej sprzyjający teren, pod Debreczyn, gdzie lokalna ludność jest znacznie bardziej
W trakcie roku, Rusini uzyskali także kontrolę nad miastem Dnieprograd, które (jak donieśli im sprzedawczykowie) nie było bronione.
Powrót z Syrakuz
Cofnijmy się o kilka miesięcy w czasie. Nim jeszcze doszło do bitwy pod Segedynem, na Syrakuzach, wojska hospodara pakowały się pośpiesznie na łodzie. Rozkaz brzmiał "ZAPIERDALAĆ" do Chorwacji i złączyć się tam z resztą armii. Chaos pod Wiedniem pomieszał jednak wszystko i kilkusetosobowy garnizon Syrakuz nie bardzo miał się gdzie wyładować, a w szczególności z kim w owym miejscu łączyć. Wojska Rzymu dopiero co opuściły Chorwacje. Ekspedycja Sycylijska była pewna, że na podbitych terenach Rzymianie pozostawili straż - nie bez podstaw zresztą. Początkowo zamierzali wyładować się w Grecji i wzbudzić powstanie, jednak gdy tylko przybyli do brzegu, napotkali silny patrol Rzymski, świadczący o obecności wojsk. Bosfor, z pewnością był kontrolowany przez flotę Cesarza. Słysząc wieści o nadciągającej flocie z Nowej Kartaginy, zdecydowano się ostatecznie wyładować na samej północy Chorwacji, na tyłach wroga, w porcie należącym jeszcze kilka miesięcy temu do korsarzy, okupowanym aktualnie przez Rzym.
Chaos na tyłach wroga
Desant przebiegł gładko. Nikt z Rzymian nie spodziewał się, że garnizon przybędzie tutaj. Szybko wyrżnięto nielicznych okupantów a osada portowa proklamowała znowu niepodległość. Siły ich były niewielkie - kilkuset słabo uzbrojonych wojowników, nie mogło zaszkodzić zbytnio wrogowi. Z pomocą jednak ludności miejscowej, ekspedycja nie bez trudności przedarła się lasami nad Dunaj i na tyłach wroga zaczęła siać ferment i odcinać zaopatrzenie wojskom Cesarza. W tym czasie, Hospodar cofał się spod Segedynu. Wojska Cesarskie zaś postępując za nim, dotarły pod Debreczyn. Szybko jednak zorientowały się, że coś dzieje się na tyłach, gdyż w pewnym momencie całkowicie utracono łączność ze stolicą. Domestyk domyślił się, że zapewne wrogi wywiad droczy i podburza chłopstwo do oporu przeciwko "wyzyskiwaczom" z południa, więc cześć wojska odesłał by zabezpieczyć tyły. Zagrożenie jednak samo się rozwiązało - kilka tygodni po wyzwoleniu portu korsarskiego w Chorwacji, do portu przybiła flota Cesarza oraz posiłki z Nowej Kartaginy, których to doszły słuchy o wracających z Syrakuz śmiałkach. Z powrotem przejęli władzę w porcie i przebywając tą samą drogę co wcześniej wracająca ekspedycja, dopadli wojska nad Dunajem rozbijając je i przywracając porządek.
Trzecia próba szturmu
Liście już dawno opadły, a lada chwila spodziewano się pierwszych opadów śniegu. Kazacki inżynier - Damagariw odniósł nie lada sukces, po wielu próbach przy odrobinie szczęścia, udało mu się tak ustawić tor lotu blidy, by głaz z niej poleciał w stronę katapulty. Po kilkudziesięciu próbach, głaz trafił dokładnie w katapultę uszkadzając ją. Nie na wiele jednak zdało się to, gdyż od ostatniego szturmu, inżynier ruski Iwan, zdążył już powiększyć dotychczasowe uszkodzenia oraz uszkodzić bramę. Tarczownicy po raz trzeci ruszyli na miasto i tym razem, mimo zaciekłego oporu i ostrzału łuczników, udało się zdobyć miasto. Nie czekając na rozkaz dowódcy, drużynnicy dokonali rzezi miejscowej ludności i puścili Symeongrad z dymem. Żywa noga nie uniknęła ognia, Damagariw poległ w boju a dowódca obrony Naliwajko został wzięty do niewoli. Gdy tylko miasto dogasło, spadły śniegi i przyszedł grudzień...
Taka sytuacja
Sytuacja pod koniec roku przedstawia się tak: Symeonograd został zdobyty, a wojska Dymitra reorganizują się by ruszyć dalej. Hulajgród pomimo, że dzięki rohatyńcom i nogajom nie jest odcięty, to zastępy kawalerii ruskiej rozpierzchnięte są po całej okolicy. Armia Rzymska i hospodarska stacjonuje u bram Madziarii, pod Debreczynem, lecz żadna z nich po raz kolejny nie zaczyna bitwy, obawiając się porażki. Chłopi na całych Wolnych Ziemiach dotkniętych wojną, zaczynają coraz silniej organizować się przeciwko najeźdźcom - okazuje się, że propaganda głoszona przez tyle lat jest prawdziwa, i możni przynoszą tylko śmierć i zniszczenie. Zamożniejsi czerni i kazacy, samoczynnie zgłszają się do obozu Budionnego a na obrzeżach kraju organizują samodzielne grupy operacyjne, co nie pozwala Rusiom i Rzymianom na swobodne nie oglądanie się na tyły.
Sam Debreczyn także jest solidnie ufortyfikowany
Wojna na Kaukazie
Sprawny obserwator dostrzeże, że prócz granicy bałkańskiej, Rzym graniczy z Wolnymi Ziemiami także w Gruzji. I prawda, tam także doszło do walk, jednak były one mniejsze i mniej znaczące. Dowodzący najemnikami Bułgarskimi Georgi miał pod sobą kilkuset zaciężnych i wyposażony w drabiny, blidy i taran podszedł pod niegdysiejszą stolicę Gruzji - Khertvisi. Miasto było obsadzone przez Garnizon Wolnych Ziem a na tamtym terenie operowała dodatkowo sotnia gwardii kazakiej (tej samej które zorganizowała radosne wesele u Szachinszacha) oraz oddział lekkiej kawalerii. Lekka kawaleria, ominęła wojska Cesarskie i wjechała do Pontu z zamiarem mordowania, palenia i odcinania od zaopatrzenia Rzymian, jednak Trepezunt dysponował autonomicznym garnizonem, będącym jeszcze pozostałością po układach z Tamarą, wobec czego zdziwieni kawalerzyści po nawiązaniu walki, uznali że ich zamiar się nie uda, więc łącząc się z Gwardią kazacką, zaczęli robić podjazdy pod wojska Georgiego, które rozłożyły się pod Khertvisi. Szybko okazało się, że garnizon jest zbyt silny i wojsko Rzymskie musiało wycofać się do Pontu. Nic więcej, nie działo się na tym terenie.
Zajęcie Mezopotamii
Ciekawie za to działo się na południu, gdzie wojska Faraona, wkroczyły do Mezopotamii Perskiej. Dział się tam pewien chaos komunikacyjny, gdyż początkowo wojska Perskie miały stanąć do walki przy Wolnych Ziemiach, następnie, gdy okazało się, że Faraon maszeruje na nich, wojsko z powrotem zostało przydzielone do obrony granic. Po tym, z Wolnych Ziem napłynęły kolejne, sprzeczne z poprzednimi komunikaty. Kapłani Perscy postanowili jednak wystawić armię do obrony swoich ziem. Do Mezopotamii wjechało ponad 2 tysiące kawalerzystów, z czego blisko połowa poruszała się na wielbłądach. Iran był w stanie wystawić przeciw nim, jedynie nieco więcej jak połowę tej liczny i to głównie piechotę. Wskutek tego doszło do krwawej bitwy gdzieś na nizinach nad Tygrysem, którą wygrali Egipcjanie, odnosząc jednak widoczne straty. Gdy Rada Kapłanów przygotowywała kraj do dalszej obrony, okazało się jednak, że atak nie nastąpił. Wojska Faraona zatrzymały się na Mezopotamii i tak trwały aż do końca roku.
- Mapa:
Skutki:
Uwaga! Skutki uwzględniają jedynie prestiż wynikły z wydarzeń wojennych - wszelkie złamania paktów, sojuszy i umów rozpatruję oddzielnie po dostaniu na DC linku który pakt i w którym miejscu został złamany. Tak popierdoliliście sobie dyplomacje, że każdy z każdym jest umówiony na wszystko.
Wolne Ziemie:
-30 prestiżu
Egipt:
+10 prestiżu
Ruś:
+15 prestiżu
Rzym:
+10 prestiżu